Start-up nie jest zwykłą firmą startującą na rynku, takich w Polsce rocznie rejestruje się dziesiątki tysięcy. Start-up to firma najczęściej związana z nowymi technologiami, oferująca wizjonerski pomysł na biznes; pomysł, którego realizacja może przynieść ponadstandardowe zyski.
Osiągnięcie tych ambitnych celów najczęściej wymaga sporych nakładów na starcie, choćby na prace badawczo-rozwojowe. – Nasze początki nie były proste – mówi Mikołaj Bator, prezes spółki Mode SA, która produkuje urządzenia do automatycznego generowania fotografii produktów i ich prezentacji w pełnej 360-stopniowej perspektywie. Dziś spółka idzie dynamicznie do przodu, w tym roku planuje mieć 1,94 mln zł przychodu, swoje przedstawicielstwa posiada w ponad 20 krajach (m.in. w Turcji, USA, RPA i Brazylii). – W pierwszym etapie wszelkie dosyć kosztowne prace firma pokrywała z własnych zasobów. Na dalszy jednak rozwój musieliśmy poszukać zewnętrznego kapitału – opowiada prezes Bator.
Na takie potrzeby start-upów odpowiadają inkubatory przedsiębiorczości, których dzięki funduszom unijnym pojawiło się w Polsce naprawdę sporo. Z programu „Innowacyjna gospodarka" na ten cel poszło 180 mln euro, a 46 inkubatorów zainwestowało już w ponad 300 spółek.
Przekonanie inkubatora, by zainwestował w ten, a nie inny biznes to pierwszy krok do sukcesu. – Materiały o projekcie rozesłaliśmy w sumie do kilkudziesięciu inkubatorów i organizacji aniołów biznesu – wspomina Andrzej Endler, prezes spółki M10 SA, która jest w trakcie tworzenia i testowania automatów inwestycyjnych, czyli specjalnego oprogramowania samodzielnie handlującego na rynkach finansowych. – Potem była seria spotkań w całym kraju. Przekonanie inwestora było tym trudniejsze, że projekt nie był typowo internetowy. Ale udało się, współpracujemy z inkubatorem Inqbe – dodaje Endler.