Przedsiębiorcy powalczą o 135 mln zł. To drugi w tym roku, pierwotnie nieplanowany, konkurs o e-dotacje
– Budżet rozpoczynającego się dziś konkursu jest dwa razy mniejszy niż poprzedniego, ale jeżeli przedsiębiorcy złożą dużo wartościowych projektów, na co – przyznaję – niestety, już nie liczę, to wtedy oczywiście zwiększymy pulę. Widać jednak, że rynek się nasycił i o ciekawe oraz rokujące realne przychody projekty jest coraz trudniej – mówi „Rz" Iwona Wendel, podsekretarz stanu w Ministerstwie Rozwoju Regionalnego.
Sceptycyzm wiceminister odpowiedzialnej za realizację programu „Innowacyjna gospodarka", z którego rozdzielane są granty na e-projekty bierze się stąd, że dwa ostatnie konkursy skończyły się niewykorzystaniem budżetów i to mimo że firmy złożyły dużo projektów. W ostatnim, tegorocznym naborze przedsiębiorcy złożyli ich 1400. Dofinansowano tylko 122. W rezultacie z 307,5 mln zł wykorzystano tylko 57,4 mln zł. Podobnie było w 2010 r., kiedy przy budżecie 321 mln zł wybrano jedynie 160 z 1850 projektów na kwotę 74,7 mln zł.
Problemy przedsiębiorców pojawiły się po zaostrzeniu kryteriów dostępu do tych grantów na początku 2010 r. Miało to wpłynąć na poziom projektów i ułatwić selekcję tych finansowo najlepiej rokujących. Istotne było także precyzyjniejsze ocenianie propozycji, co miało zapobiec sytuacjom, w której projekty miałyby taką samą liczbę punktów i w rezultacie byłyby wybierane na zasadzie kto pierwszy ten lepszy, zgodnie z momentem wpływu wniosku. A tak było do końca 2009 r. Jednak ostrzejsze wymogi stanowią barierę trudną do przebrnięcia dla firm.
– Kierunek zmian był słuszny, bo wiele z wybranych wcześniej projektów było zwykłymi e-wydmuszkami. Z nowymi kryteriami jednak przesadzono. Są za ostre. Wypaczono ideę tego wsparcia kierowanego przecież głównie do młodych przedsiębiorców stawiających pierwsze kroki w e-biznesie – uważa Jerzy Kwieciński, ekspert BCC.