Korespondencja z Brukseli
– Według danych z marca 2013 roku kwoty przypisane do zakontraktowanych już projektów sięgają 85 procent przyznanych Polsce funduszy – poinformowała „Rz" Shirin Wheeler, rzeczniczka unijnego komisarza ds. polityki regionalnej.
Ponad połowa pieniędzy w kraju
Programy zakontraktowane oznaczają te zaakceptowane i spełniające wymogi, ale nie każdy z nich jest już realizowany. Na ten sam moment Komisja Europejska przekazała polskiemu budżetowi 51 procent z blisko 67,2 mld euro przyznanych nam na okres 2007–2013. To oznacza, że taka część projektów została zakończona, a rachunki zaakceptowane przez urzędników w Brukseli.
Komisja Europejska przedstawiła wczoraj raport o polityce spójności, który pokazuje, jak ten instrument unijnej polityki sprzyja rozwojowi gospodarczemu i jak poszczególne kraje wykorzystują fundusze. Według danych na koniec 2011 roku (na ten moment KE dysponuje liczbami dla wszystkich 27 państw UE) Polska miała wypłaconych 46 procent pieniędzy. Na dwa lata przed końcem obecnego okresu budżetowego dawało nam to miejsce w środku stawki. Zdecydowanie najgorzej radziła sobie Rumunia, słabo szło także wykorzystywanie unijnych funduszy w Bułgarii, Czechach i na Malcie. KE podkreśla, że przyspieszenie w wykorzystaniu funduszy następuje zawsze pod koniec okresu budżetowego, dlatego na razie nie należy jeszcze mówić o straconych pieniądzach. Ale zaleca ostrożność na ostatniej prostej, aby obiecane pieniądze nie przepadły.
Przyspieszenie na finiszu
W przypadku Polski Bruksela ocenia, że jesteśmy na dobrej drodze do pełnego wykorzystania funduszy i nie ma wielkiego ryzyka, że pieniądze przepadną. – Szczególnie zwracamy uwagą na konieczność przyspieszenia w kilku dziedzinach: kolejnictwie, ochronie środowiska, a szczególnie ochronie przed powodzią, Internecie szerokopasmowym oraz usługach elektronicznych – wymienia Shirin Wheeler. Za pozytywny uważa fakt, że Polsce udaje się wydawać pieniądze na dziedziny, w których tradycyjnie była słabsza, jak badania i rozwój.