Ta rekomendacja i późniejsza ostateczna decyzja jest ważna nie tylko dla Słowaków, ale także dla wszystkich innych państw, które wcześniej czy później planują wstąpienie do strefy euro. To będzie kolejny test podejścia naszych europejskich partnerów do dalszego etapu integracji i wskazówka, jak traktują oni spełnianie wymaganych kryteriów gospodarczych. A trzeba pamiętać, że w strefie euro są kraje, które nie spełniały i wciąż nie spełniają warunków opisanych w traktacie z Maastricht.

Komisja Europejska już raz podała w wątpliwość sens gospodarczej i europejskiej integracji, gdy przez 0,07 pkt proc. zbyt wysokiej inflacji odmówiła Litwie prawa wejścia do euro. Ostatnio również jeden z europejskich przywódców podczas wizyty w Polsce zaskoczył zdecydowaną niechęcią do poszerzania obszaru obowiązywania euro. Więc teraz, gdy Niemcy cały czas tęsknią do marki, a Francuzi chcieliby znów mieć w portfelach franki, czerwone światło dla Słowacji tylko wzmogłoby głosy eurosceptyków i zdecydowanych przeciwników wspólnej waluty.

Musimy też pamiętać, że zielone światło dla Słowacji będzie docenieniem reform gospodarczych podjętych przez ten kraj na początku obecnej dekady. Ale to też wskazanie dla polskiego rządu, że prawdziwe reformy się opłacają, choć mogą być politycznie kosztowne. Same oszczędności w budżetach ministrów mogą już nie wystarczyć.