Tegoroczny deficyt budżetowy może wynieść znacznie poniżej 20 mld zł. Jeśli pieniądze z Unii będą wydawane w dotychczasowym tempie, możemy liczyć na zagospodarowanie tylko około 60 proc. z 35,3 mld zł środków z UE wpisanych do ustawy budżetowej po stronie dochodów na ten rok.

Do końca kwietnia dysponenci wydali tylko 20 proc. całej kwoty. W tym tempie do końca roku na inwestycje udałoby się przeznaczyć około 21,2 mld zł. Zostaje więc 14,1 mld zł i o taką kwotę zmniejszyłby się ustalony na 27,1 mld zł deficyt. W ubiegłym roku zagospodarowano 51,3 proc. pieniędzy, które przekazała nam Unia (14,7 mld zł). W bieżącym powinno być już znacznie lepiej. – Miejmy nadzieję, że tak będzie – mówi prof. Jerzy Osiatyński z Instytutu Nauk Ekonomicznych PAN. – Tempo wydawania środków może się zwiększyć.

Ale prof. Osiatyński uważa, że i tak poziom deficytu będzie niski. Jego zdaniem z pewnością nie uda się zagospodarować całej kwoty z Brukseli. Podobnie było rok temu. Wtedy dodatkowe pieniądze trafiły na konto ZUS do wykorzystania w tym roku, co zmniejszy tegoroczne wydatki.

Janusz Jankowiak, członek zespołu doradców ekonomicznych premiera, podejrzewa jednak, że deficyt w 2008 roku nie będzie niższy niż 24 mld zł. – Wpływy powinny być zgodne z planem (281,9 mld zł), ewentualnie nieco niższe, ale nie więcej niż o 1 mld zł – uważa ekonomista. – Nie liczyłbym na wyższe dochody z racji wysokiej inflacji, ponieważ nie uda się zrealizować zaplanowanych wpływów z VAT. Od pewnego czasu widać, że są one niższe od planu, co wynika bądź z większych zwrotów, bądź z niższej dynamiki wzrostu gospodarczego.

Wiceminister finansów Elżbieta Suchocka-Roguska na razie podtrzymuje prognozę deficytu na poziomie 24 mld zł. – Nie mam podstaw, aby szacować inaczej – wyjaśnia. – W poprzednich latach wydatki były mniejsze od zaplanowanych o około 1 proc., stąd nasze prognozy.