Zysk netto JP Morgan za ten okres zwiększył się do 2,72 mld dolarów z 2 mld dolarów w roku ubiegłym. Przychody wzrosły o 41 proc., do 27,7 mld dolarów. Zysk na jedną akcję wyniósł 28 centów. Analitycy szacowali, że nie przekroczy on 4 – 5 centów, a przychody prognozowali na 25,91 mld dolarów. – To solidne wyniki – mówi Michael Hecht, analityk JMP Securities.
Jamie Dimon, prezes JP Morgan, powiedział, że poziom kapitału, możliwości generowania zysków, a także wysokość rezerw dają pewność, że bank sobie poradzi, nawet jeśli gospodarka będzie słabnąć.
Do osiągnięcia lepszych od prognoz wyników przyczynił się najmocniej dział bankowości inwestycyjnej. Zysk tego pionu w II kwartale potroił się w porównaniu z zeszłym rokiem, doszedł do kwoty 1,47 mld dolarów. Natomiast w bankowości konsumenckiej rosła liczba niespłacanych na czas kredytów, a co za tym idzie i rezerwy, które bank musi na nie tworzyć. Dotyczy to głównie kredytów hipotecznych i zadłużenia na kartach kredytowych. – Nie spodziewam się, żeby biznes związany z kartami kredytowymi przyniósł nam w tym i w 2010 r. zysk – mówi Jamie Dimon.
[wyimek]15 mln dol. zarobił w II kwartale JP Morgan na bankowości konsumenckiej. Rok temu było to 503 mln dol.[/wyimek]
W II kwartale bank stracił na kartach 672 mln dolarów w porównaniu z 250 mln dolarów zysku w II kwartale 2008 r. Głównym powodem strat na kartach i kredytach mieszkaniowych jest rosnące bezrobocie w Stanach Zjednoczonych.