– Zaproponowaliśmy Ministerstwu Zdrowia, by szczepionki na sezonowe zachorowania na grypę dla dzieci, osób przewlekle chorych oraz pracowników służb ratunkowych były finansowane z pieniędzy publicznych, ale nie obowiązkowe – przyznaje Wojciech Matusewicz, prezes Agencji Oceny Technologii Medycznych. Jeśli Ministerstwo Zdrowia zdecyduje się na taki ruch, oznacza to większe niż dotąd zaangażowanie finansów publicznych w przeciwdziałanie grypie. I byłyby to niemałe pieniądze, bo szczepionka przeciętnie kosztuje ok. 30 zł, a mogłoby jej użyć ok. 8 mln osób.
Epidemia grypy jest znacznie poważniejsza niż w poprzednich latach. Wtedy najwięcej osób chorowało wiosną, a jesienią zdecydowanie mniej (w zeszłym roku w listopadzie było to ok. 15 tys. przypadków). W tym roku w listopadzie grypę rozpoznano lub podejrzewano u ponad 260 tys. osób.
– Szacujemy, że w tym roku koszty leczenia grypy będą o ok. 10 proc. wyższe niż rok temu – oblicza Łukasz Stopa z Ogólnopolskiego Systemu Ochrony Zdrowia OSOZ. Według opracowanych przez ekspertów prognoz w całym 2009 r. najwyższe łączne koszty leczenia przeziębień i grypy przypadną na województwa mazowieckie, dolnośląskie i lubuskie. Co ważne, szacuje się również ogólny wzrost kosztów w tych regionach do około 25 tys. zł w przeliczeniu na 1000 mieszkańców – dodaje Łukasz Stopa.
Szpitale, gdzie z powodu powikłań grypy w pierwszych trzech tygodniach znalazło się ponad 1700 pacjentów, na razie nie mają z tego powodu dużych dodatkowych kosztów. – Sprawdzaliśmy zaledwie kilka próbek, u jednego pacjenta badanie potwierdziło A/H1N1. Każde badanie to ok. 350 zł. Nie bardzo wiemy, kto te koszty ponosi. Nadal jednak są to wydatki marginalne w skali szpitala – mówi Krystyna Grzenia, dyrektor Szpitala im. św. Wojciecha w Gdańsku.
Na oddziałach intensywnej terapii na razie miejsc nie brakuje. Ostatni meldunek epidemiologiczny mówi o ok. 100 ciężko chorych hospitalizowanych w całej Polsce. Koszty? – Bardzo trudno to oszacować. Koszt pobytu pacjenta na OIOM waha się od kilku do nawet 20 tysięcy złotych dziennie. Każda sytuacja jest inna – tłumaczy Grzenia.