W pierwszym kwartale nasze firmy sprzedały za granicę towary o wartości 31 mld euro – podaje GUS. To o ponad 10 proc. więcej niż na początku zeszłego roku. Import rósł wolniej, bo o 5,8 proc., ale ma wyższą wartość. Przedsiębiorstwa sprowadziły towary za 33 mld euro. Deficyt w handlu zagranicznym wyniósł 2 mld euro. To o 0,9 mld euro mniej niż w pierwszych miesiącach zeszłego roku, ale o 1,1 mld euro więcej niż po lutym.
Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek, ekonomistka z PKPP Lewiatan, zwraca uwagę, że ponad 27 proc. wzrostu wartości eksportu w skali roku wynika ze wzrostu sprzedaży na rynek niemiecki.
– Wzrost deficytu nie jest zaskakujący, a gdy popatrzymy, że wynika on przede wszystkim z ujemnego salda z krajami Europy Środkowo-Wschodniej, to okazuje się, że główną przyczyną są relacje handlowe z Rosją, a właściwie wysokie ceny gazu i ropy – podkreśla Tomasz Kaczor, główny ekonomista BGK. Gdyby wykluczyć wpływ cen surowców, to deficyt byłby znacznie niższy niż rok temu.
To właśnie w przypadku Rosji mamy największe zwyżki eksportu i importu. Polskie firmy sprzedały do Rosji towary warte w euro prawie 33 proc. więcej niż rok temu. Znacząco wzrosła sprzedaż żywności po zdjęciu pod koniec zeszłego roku licznych embarg. Rosja jest też coraz poważniejszym rynkiem odbioru naszych mebli. Import z Rosji wzrósł również o 31 proc.
Dobrze idzie też sprzedaż do krajów rozwiniętych, w tym do Szwecji i do Niemiec. Nasi zachodni sąsiedzi wciąż są liderem wymiany handlowej. Nieznacznie wzrósł ich procentowy udział w eksporcie (do 26 proc.) i spadł w imporcie (21,2 proc.).