Wśród doradców amerykańskiego prezydenta Baracka Obamy trwa dyskusja, jakie sankcje wobec Rosji należy wprowadzić, by jak najmocniej to odczuła. Unia Europejska przygotowuje się do wprowadzenia sankcji w ciągu kilku dni. Początkowo mogą one objąć zakazy wizowe i zamrożenie kont osób odpowiedzialnych za atak na Krym. Zawieszone zostały rozmowy o liberalizacji handlu i ruchu wizowego z Rosją. Później mogłyby zostać wprowadzone sankcje wizowe i finansowe na rosyjskich decydentów. Jeśli to ich nie skłoni do opamiętania, w grę wchodzą bliżej niesprecyzowane sankcje gospodarcze – być może embargo na kupno rosyjskiej broni i obostrzenia handlowe.
Scenariusze starcia
Eksperci wskazują, że poważne sankcje mogłyby bardzo mocno uderzyć w rosyjską gospodarkę, ale straty poniósłby również Zachód.
Dla UE traktowanej jako całość Rosja nie jest najważniejszym rynkiem. Europejski eksport do Federacji Rosyjskiej to zaledwie 1 proc. unijnego PKB. Rosyjski eksport do UE to zaś 15 proc. PKB Rosji. Analitycy firmy badawczej Oxford Economics wyliczyli, że europejsko-rosyjska wojna handlowa kosztowałaby Unię 1,5 proc. PKB w ciągu roku. Głównie byłby to skutek wzrostu cen surowców energetycznych i zaburzeń w ich dostawach. Gaz ziemny dla europejskich odbiorców zdrożałby o 15 proc., ropa – 10 proc.
Rosyjska gospodarka skurczyłaby się w ciągu roku aż o 10 proc., czyli najmocniej od 1994 r. Doszłoby do załamania kursu rubla i do znacznego przyspieszenia inflacji w Rosji.
Zakaz kupna rosyjskiej broni mógłby się okazać mało skuteczny, gdyż najwięksi klienci rosyjskiej zbrojeniówki to Indie, państwa byłego ZSRR i dyktatury Trzeciego Świata.