Właściciele mikrofirmy w województwie warmińsko-mazurskim z zaskoczeniem się dowiadują, że jeśli mieszkają na wsi, to nie mogą się starać o unijne wsparcie wyższe niż 300 tys. zł. Nawet jeśli prowadzą biznes w mieście i chcieliby dostać pieniądze na realizację superinnowacyjnego projektu.
– Zgłasza się do nas wiele rozżalonych osób, które już od jakiegoś czasu przygotowują się do procesu aplikacyjnego. Dopiero teraz się dowiadują, że to nie będzie możliwe. I o to mają największy żal, że nikt ich wcześniej nie uprzedził, nie przedstawił rzetelnej informacji – mówi „Rz” Wojciech Zalewski, prezes Fundacji Rozwoju Przedsiębiorczości Atut w Ostródzie.
Wszystko przez to, że dotacje dla mikrofirm udzielane mają być z dwóch oddzielnych funduszy: rozwoju obszarów wiejskich (nadzoruje je Ministerstwo Rolnictwa) oraz regionalnego (wdrażają go urzędy marszałkowskie). Generalna zasada mówi, że dotacje do 300 tys. zł do projektów realizowanych na terenach wiejskich udzielane są z programu rolnego, a wyższe – z regionalnego. Ale diabeł tkwi w szczegółach. Część województw zapisała, że w ogóle ze swoich dotacji wyklucza te projekty mikroprzedsiębiorstw, które kwalifikują się do wsparcia z funduszy rolnych. A jednym z podstawowych kryteriów dostępu – jak wynika z odpowiedniego rozporządzenia resortu rolnictwa – jest nie wartość inwestycji czy dotacji, ale miejsce zamieszkania osoby prowadzącej działalność gospodarczą.
– Oznacza to, że przedsiębiorca, który prowadzi firmę w mieście, ale mieszka na wsi, bo tak mu wygodniej, nie dostanie dotacji z programu regionalnego – mówi Bożena Cybulska, prezes Warmińsko-Mazurskiej Agencji Rozwoju Regionalnego. Zresztą przedsiębiorca, który mieszka i prowadzi działalność na wsi, także nie może się ubiegać o więcej niż 300 tys. zł. A w woj. warmińsko-mazurskim strata jest spora – z regionalnego funduszu mikrofirma może dostać nawet 4 mln zł.
Prezes Cybulska podkreśla, że na razie jest to tylko projekt rozporządzenia i być może nie wejdzie w obecnym kształcie w życie. Ale jeśli tak się stanie, z unijnego wsparcia mogą zostać także wykluczone – jak wynika z analizy „Rz” – mikrofirmy w woj. wielkopolskim, małopolskim, lubelskim, podlaskim i opolskim. W ostatnich trzech przypadkach dotacje, nawet przy zwykłych projektach, mogą sięgać od 500 tys. zł do 1 mln zł.Ale omawiane rozporządzenie, proponowane przez Ministerstwo Rolnictwa, ma jeszcze jedną przykrą konsekwencję. Kryterium miejsca zamieszkania, a nie prowadzenia działalności, wyłącza ze wsparcia te osoby, które liczyły na rozwinięcie działalności na terenach wiejskich, choć pochodzą z miasta. Pomoc na założenie firmy z programu rolnego wynosi od 100 do 300 tys. zł, z innych – 40 tys. zł. To znaczna różnica.