Dochody wzrosną o 9 proc. (nie licząc środków z UE), do 310,5 mld zł, a wydatki o 4,6 proc. do 328,7 mld zł. – To są tylko założenia, a nie gotowy budżet – zapewniał po posiedzeniu rządu Jacek Rostowski, minister finansów. Uwzględniają zobowiązania, jakie przyjęła Polska, dotyczące obniżania deficytu finansów publicznych o 0,5 punktu procentowego co roku, do 2011 r.

– Fakt, że mogliśmy określić deficyt budżetowy na najniższym poziomie od 2000 r., to dowód, jak daleko udało nam się posunąć z reformą finansów publicznych – stwierdził minister. – I to mimo reformy PIT wprowadzającej dwie stawki podatkowe od początku 2009 r., co uszczupli wpływy o 7 mld zł.

Przyjęte przez Radę Ministrów ramy do budżetu na 2009 rok opierają się na założeniu, że gospodarka będzie się rozwijać w tempie 5 proc. PKB, inflacja sięgnie 2,9 proc. Rząd zaproponował też, że nominalny wzrost przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce narodowej osiągnie poziom 7,3 proc., a w sektorze przedsiębiorstw – 8 proc.

Założenia nie budzą wątpliwości ekonomistów, jednak oczekują jednocześnie na zapowiadane reformy. – Obniżka deficytu nie będzie możliwa bez przyjęcia ustaw obniżających wydatki państwa, w szczególności ustawy o emeryturach pomostowych – uważa Andrzej Arendarski, prezes KIG.