Szef zakładowej „Solidarności” Mirosław Kamieński podczas poniedziałkowych pikiet z udziałem kilkuset stoczniowców przed resortami obrony narodowej i Skarbu Państwa ostrzegał, że zamiar zwolnienia niemal trzeciej części załogi z firmy zatrudniającej dziś 1300 pracowników doprowadzi do jej upadku.
Plany redukcji 340 osób potwierdził ostatnio prezes Stoczni MW Roman Kraiński. Przekonywał, że to konieczne, bo obecnie tylko 500 zatrudnionych ma etaty pracowników produkcyjnych, a spółka, która główne dochody czerpie z zamówień wojskowych, przynosi straty. Co roku armia zleca gdyńskiej stoczni prace za ok. 100 mln zł, ale w zeszłym roku firma wykonała zlecenia warte jedynie 28 mln zł – ujawnił wczoraj wiceszef MON Zenon Kosiniak-Kamysz.
Na początku sierpnia zarząd stoczni złożył w Sądzie Rejonowym w Gdańsku wniosek o możliwość przeprowadzenia postępowania układowego w zakładzie. Jeżeli zgodzą się na to sąd i wierzyciele – uda się zapobiec upadłości przedsiębiorstwa. Agencja Rozwoju Przemysłu, która ma ponad 99 proc. udziałów w Stoczni MW, popiera restrukturyzacyjne plany zarządu. Przygotowuje się też do prywatyzacji gdyńskiej spółki.