Rentowność hiszpańskich obligacji dziesięcioletnich wzrosła w poniedziałek, sięgając nawet 6,6 procent, czyli zbliżając się do niebezpiecznego poziomu 7 procent, po którego przekroczeniu Grecja i Irlandia musiały prosić o międzynarodową pomoc finansową.
Dlaczego inwestorzy nie zareagowali pozytywnie na wiadomość, że Hiszpania będzie miała stabilny rząd, zdeterminowany, by naprawiać finanse publiczne? Część analityków tłumaczy to tym, że przyszły premier Mariano Rajoy nie przedstawił dotychczas żadnego konkretnego planu cięć. Lider Partii Ludowej zapowiada, że pod jego rządami Hiszpania odzyska najwyższy rating kredytowy AAA, jednak mało kto w to wierzy. Rajoy nie chce bowiem ani podnosić podatków, ani obniżać płac w budżetówce, zamierza skupić się głównie na cięciu „niepotrzebnych" wydatków. Obiecuje na przykład, że rządowe agencje będą karane za nadmierne wydatki, a państwowym firmom grozi prywatyzacją, jeśli będą radzić sobie na rynku gorzej od prywatnej konkurencji. Rząd pod jego wodzą ma ponadto postawić ustawową tamę wydatkom samorządów. Gospodarka będzie zaś stymulowana za pomocą ulg podatkowych dla przedsiębiorstw, zachęcających do zatrudniania nowych pracowników.
– Inną przyczyną niepokoju inwestorów może być wymuszona przez konstytucję przerwa między wyborami a powołaniem nowego rządu. Rajoy będzie premierem najwcześniej w połowie grudnia. Istnieje duże ryzyko, że do tego czasu rentowność hiszpańskich obligacji jeszcze mocno skoczy – wskazuje Michael Hewson, analityk z firmy CMC Markets.
Otoczenie Mariano Rajoya zabiega więc o skrócenie ustawowych terminów, strasząc, że długi okres przejściowy może drogo kosztować kraj. Jeśli nie da się przyspieszyć procesu przekazania władzy, Hiszpania, która od wakacji była pochłonięta kampanią wyborczą, zmarnuje kolejnych kilka tygodni. Odchodzący premier José Luis Rodriguez Zapatero nie jest już przez nikogo traktowany poważnie: ani w kraju, ani za granicą. Po oddaniu głosu w niedzielnych wyborach zniknął zresztą, jakby zapadł się pod ziemię: nawet nie skomentował najsłabszego wyniku socjalistów w historii. Tymczasem, jeśli szybko nie powstanie nowy rząd, to on będzie reprezentował Hiszpanię podczas grudniowego szczytu 27 przywódców państw UE w Brukseli poświęconego stabilności finansowej w strefie euro.
Mariano Rajoy, krytykowany w Unii nie tylko za mało konkretny program walki z kryzysem, ale także za buntownicze wypowiedzi na temat dyktatu Brukseli, próbował złagodzić złe wrażenie podczas dzisiejszej, pierwszej od miesięcy rozmowy telefonicznej z niemiecką kanclerz Angelą Merkel.