Trwa spór czy NBP ma pożyczyć pieniądze MFW

Trwa spór o to, czy Narodowy Bank Polski powinien pożyczać pieniądze Międzynarodowemu Funduszowi Walutowemu na ratowanie strefy euro

Publikacja: 15.12.2011 03:37

Trwa spór czy NBP ma pożyczyć pieniądze MFW

Foto: Bloomberg

Wczoraj głośno zaprotestował były wiceprezes NBP Krzysztof Rybiński (wcześniej nadzorował zarządzanie rezerwami walutowymi). „Nie istnieje wiarygodny plan zatrzymania kryzysu. Wiadomo, że te pieniądze pójdą na pożyczki dla rządu Włoch i  jak w przypadku pożyczek dla Grecji zostaną zmarnowane. Mimo wysokiej obecnie wiarygodności kredytowej MFW nie można wykluczyć, że w przyszłości Polska będzie musiała zaakceptować fakt, iż nie odzyska części pożyczonych pieniędzy" – napisał.

Dodał, że pożyczka oznacza złamanie prawa unijnego, które zakazuje bankom centralnym finansowania rządów. „Pożyczanie za pośrednictwem MFW nie różni się niczym od praktyki prania pieniędzy przez mafię narkotykową i wprowadzania ich potem do obrotu jako legalnych. W tej sprawie wypowiadał się Bundesbank, który odmówił udzielenia takiej pożyczki – wskazał. – Taka pożyczka łamie zasady którymi kieruje się NBP, inwestując rezerwy dewizowe".

Naprawdę nie potrzeba wiele, by polski udział we wzmacnianiu funduszu okazał się całkiem sensowną inwestycją

Nikt nie ma wątpliwości, że te pieniądze pójdą na ratowanie budżetów państw strefy euro, ale formalnie bezpośrednich zakupów nie będzie. My skredytujemy MFW, a już zmartwieniem funduszu będzie to, komu on pożyczy pieniądze (i jak je odzyska).

Minister finansów Jacek Rostowski nie widzi problemu. – Pożyczka dla MFW będzie pochodziła z rezerw NBP i będzie to umowa pomiędzy bankiem a funduszem – stwierdził. – MFW jest najbardziej wiarygodnym kredytobiorcą na świecie. Pożyczka od NBP – o ile będzie – będzie dla MFW, a nie dla jakiegokolwiek kraju. Będzie to dwustronna umowa między NBP a MFW – dodał.

Nie będzie mowy o drukowaniu pieniędzy – NBP po prostu sprzeda część portfela składającego się z bezpiecznych obligacji, depozytów w międzynarodowych bankach itp. i właśnie te pieniądze pożyczy funduszowi. I tu właśnie widać potencjalne korzyści z tej pożyczki. Po pierwsze, ulokowanie pieniędzy w MFW może się okazać bezpieczniejsze niż nawet w papierach wartościowych niektórych państw posiadających dziś nAAAjlepszy możliwy rating. Po drugie – choć nie znamy warunków pożyczki dla funduszu (przy tym dziś tak naprawdę mówimy o potencjalnej pożyczce, o czymś na kształt linii debetowej w rachunku bieżącym) – będzie ona zapewne mieć określone stałe oprocentowanie. Nie za wysokie, bo MFW też zechce zarobić na ratowaniu strefy euro, a nie będzie mógł brać za te pożyczki za dużo. Tymczasem portfele obligacji nawet państw uznawanych za najbezpieczniejsze mogą zyskiwać na wartości, ale mogą też tracić.

Średnia stopa zwrotu z inwestowania rezerw walutowych w latach 2006 – 2010 wyniosła niecałe 4 proc. MFW pewnie nie zgodzi się tyle zapłacić za pożyczkę z NBP na ratowanie strefy euro. Ale nawet ta jedna liczba pozwala z grubsza stwierdzić, że naprawdę nie potrzeba wiele, by polski udział we wzmacnianiu funduszu okazał się całkiem sensowną inwestycją.

Wczoraj głośno zaprotestował były wiceprezes NBP Krzysztof Rybiński (wcześniej nadzorował zarządzanie rezerwami walutowymi). „Nie istnieje wiarygodny plan zatrzymania kryzysu. Wiadomo, że te pieniądze pójdą na pożyczki dla rządu Włoch i  jak w przypadku pożyczek dla Grecji zostaną zmarnowane. Mimo wysokiej obecnie wiarygodności kredytowej MFW nie można wykluczyć, że w przyszłości Polska będzie musiała zaakceptować fakt, iż nie odzyska części pożyczonych pieniędzy" – napisał.

Pozostało jeszcze 84% artykułu
Finanse
Warren Buffett przejdzie na emeryturę. Ma go zastąpić Greg Abel
Finanse
Berkshire ze spadkiem zysków, rośnie za to góra gotówki
Finanse
Polacy niespecjalnie zadowoleni ze swojej sytuacji finansowej
Finanse
Norweski fundusz emerytalny z miliardową stratą
Finanse
TFI na zakupach, OFE wyprzedają polskie akcje
Materiał Promocyjny
Między elastycznością a bezpieczeństwem