Spór PO kontra PSL o IKZE

Ministrowie z Platformy i PSL w ostrym konflikcie dotyczącym III filara emerytalnego. Resort pracy chciałby zwolnić od podatku wypłaty z IKZE

Publikacja: 25.06.2013 00:54

Premier Donald Tusk między ministrami Jackiem Rostowskim i Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem

Premier Donald Tusk między ministrami Jackiem Rostowskim i Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem

Foto: Fotorzepa, Piotr Nowak PN Piotr Nowak

Przy okazji prac nad ograniczeniem roli OFE szef resortu pracy Władysław Kosiniak-Kamysz (PSL) naciska na ministra finansów Jacka Rostowskiego (PO) w sprawie wprowadzenia zmian dotyczących III filara. Chodzi o dobrowolne oszczędzanie, które w przyszłości ma zwiększyć nasze emerytury z ZUS (I filar) i właśnie z OFE (II filar). Ów III filar to indywidualne konta zabezpieczenia emerytalnego (IKZE), indywidualne konta emerytalne (IKE) oraz pracownicze programy emerytalne (PPE).

Rządowy raport emerytalny – który ma być podstawą do zmian w OFE – pokazuje, że oszczędzanie w III filarze nie cieszy się popularnością. Dla przykładu – na koniec roku instytucje finansowe prowadziły niespełna pół miliona kont IKZE, w dodatku ogromna większość jest martwa. W sumie zgromadzone środki to ledwie 52,8 mln zł. Raport przyznaje, że oszczędności w III filarze są niewystarczające, aby zwiększyć emerytury Polaków.

Właśnie o IKZE poróżnili się Kosiniak-Kamysz i Rostowski. „Rz" dotarła do korespondencji między ministrami. Już w połowie września minionego roku Kosiniak-Kamysz zapowiedział Rostowskiemu, że „rozważa rozpoczęcie prac legislacyjnych (...) w zakresie zarówno uproszczenia reguł związanych z funkcjonowaniem tego konta, jak i ze zwiększeniem motywacji obywateli do oszczędzania na IKZE". Zdaniem resortu pracy Polacy nie robią tego ze względów podatkowych.

W IKZE preferencja podatkowa dotyczy wpłat na konto – odliczane są one od postawy opodatkowania podatkiem PIT. Natomiast wypłata środków z IKZE w razie zakończenia oszczędzania wiąże się z opodatkowaniem wedle stawek PIT, które będą obowiązywać w przyszłości. A one są niewiadomą. Dla porównania – w IKE oraz PPE składki są płacone od dochodów po opodatkowaniu podatkiem dochodowym, natomiast świadczenia wypłacane po osiągnięciu wieku emerytalnego korzystają ze zwolnienia podatkowego.

Zdaniem Kosiniaka-Kamysza, IKZE okazały się przydatne tylko dla tych, którzy dzięki wpłatom są w stanie uciec z drugiego progu podatkowego (32 proc.) do pierwszego (18 proc).

Co proponuje resort pracy? Przede wszystkim zwolnienie z podatku środków wypłacanych z IKZE w razie przejścia na emeryturę. Chciałby też, aby – jak w IKE – roczny limit wpłat na IKZE był taki sam dla wszystkich oszczędzających (w tej chwili ok. 4 tys zł). W tej chwili wpłaty na IKZE nie mogą przekroczyć równowartości 4 proc. podstawy wymiaru składki na ubezpieczenie emerytalne, ustalonej dla oszczędzającego za rok poprzedni. A zatem limit wpłat na IKZE jest różny dla różnych oszczędzających, w dodatku nie obejmuje niektórych grup zawodowych, takich jak mundurowi czy rolnicy.

Ministerstwo Finansów nie chce słyszeć o zmianach. „Przyjęcie propozycji zwolnienia z podatku środków wypłacanych z IKZE wiązałoby się z ubytkiem wpływów z tytułu podatku dochodowego od osób fizycznych, co uszczupliłoby wpływy zarówno budżetu państwa, jak i budżetów jednostek samorządu terytorialnego" – napisał w odpowiedzi wiceminister finansów Wojciech Kowalczyk.

W rezultacie resort pracy nieco spuścił z tonu. Kosiniak-Kamysz zaproponował – w piśmie z 5 lutego tego roku – wprowadzenie zwolnienia od części należnego podatku, albo niewielkiego ryczałtu w wysokości 5–10 proc. stawki podatku. Minister dołożył jednak oczekiwanie, że – tak jak w przypadku IKE – także oszczędzający w IKZE będą mogli inwestować we wszystkie obligacje detaliczne oferowane przez Skarb Państwa. W marcu przyszła odpowiedź od ministra Rostowskiego. Wicepremier negatywnie ocenia propozycję ryczałtu i – po konsultacjach z PKO BP – nie widzi potrzeby stworzenia konta IKZE w ramach oferty detalicznych obligacji skarbowych.

Pro

Krzysztof Rybiński | rektor Uczelni Vistula

III filar oszczędzania na emeryturę jest konieczny.  Jak pokazują szacunki ZUS, nie za dwie dekady, ale już za kilka lat deficyt w systemie ubezpieczeń sięgnie 100 mld zł. Takiego obciążenia państwo polskie nie wytrzyma i będzie ograniczać wydatki na świadczenia. Emerytury będą głodowe. By rozkręcić III filar, trzeba wprowadzić dla ludzi zachęty do oszczędzania, najlepiej w podatku PIT. Obecne rozwiązania nie działają. Konstrukcja takich ulg powinna być odczuwalana w portfelach ludzi i jak najbardziej  powszechna. Tyle że nie mam wątpliwości, że minister finansów tego nie zrobi, bo budżet państwa się sypie.

Kontra

Andrzej Sadowski | Centrum im. A. Smitha

Dopóki będziemy mieli taki a nie inny system emerytalny, dopóty aktywność Polaków w zakresie oszczędzania na emeryturę będzie żadna. Ten system zabija poczucie odpowiedzialności za własne bezpieczeństwo ekonomiczne. Dziś państwo tworzy iluzję godnej emerytury z ZUS, nie określając, co to tak naprawdę znaczy. Politycy wciskają nam ekonomiczną ciemnotę, mówiąc, że nasza przyszłość zależy od ich aktywności. W Nowej Zelandii rząd zdecydował się na opcję gwarantowanych, minimalnych emerytur. W Polsce powinno być podobnie, ponieważ uczy to społeczeństwo, że o przyszłość trzeba zadbać samemu.

Finanse
Warren Buffett przejdzie na emeryturę. Ma go zastąpić Greg Abel
Finanse
Berkshire ze spadkiem zysków, rośnie za to góra gotówki
Finanse
Polacy niespecjalnie zadowoleni ze swojej sytuacji finansowej
Finanse
Norweski fundusz emerytalny z miliardową stratą
Finanse
TFI na zakupach, OFE wyprzedają polskie akcje
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku