Przy okazji prac nad ograniczeniem roli OFE szef resortu pracy Władysław Kosiniak-Kamysz (PSL) naciska na ministra finansów Jacka Rostowskiego (PO) w sprawie wprowadzenia zmian dotyczących III filara. Chodzi o dobrowolne oszczędzanie, które w przyszłości ma zwiększyć nasze emerytury z ZUS (I filar) i właśnie z OFE (II filar). Ów III filar to indywidualne konta zabezpieczenia emerytalnego (IKZE), indywidualne konta emerytalne (IKE) oraz pracownicze programy emerytalne (PPE).
Rządowy raport emerytalny – który ma być podstawą do zmian w OFE – pokazuje, że oszczędzanie w III filarze nie cieszy się popularnością. Dla przykładu – na koniec roku instytucje finansowe prowadziły niespełna pół miliona kont IKZE, w dodatku ogromna większość jest martwa. W sumie zgromadzone środki to ledwie 52,8 mln zł. Raport przyznaje, że oszczędności w III filarze są niewystarczające, aby zwiększyć emerytury Polaków.
Właśnie o IKZE poróżnili się Kosiniak-Kamysz i Rostowski. „Rz" dotarła do korespondencji między ministrami. Już w połowie września minionego roku Kosiniak-Kamysz zapowiedział Rostowskiemu, że „rozważa rozpoczęcie prac legislacyjnych (...) w zakresie zarówno uproszczenia reguł związanych z funkcjonowaniem tego konta, jak i ze zwiększeniem motywacji obywateli do oszczędzania na IKZE". Zdaniem resortu pracy Polacy nie robią tego ze względów podatkowych.
W IKZE preferencja podatkowa dotyczy wpłat na konto – odliczane są one od postawy opodatkowania podatkiem PIT. Natomiast wypłata środków z IKZE w razie zakończenia oszczędzania wiąże się z opodatkowaniem wedle stawek PIT, które będą obowiązywać w przyszłości. A one są niewiadomą. Dla porównania – w IKE oraz PPE składki są płacone od dochodów po opodatkowaniu podatkiem dochodowym, natomiast świadczenia wypłacane po osiągnięciu wieku emerytalnego korzystają ze zwolnienia podatkowego.
Zdaniem Kosiniaka-Kamysza, IKZE okazały się przydatne tylko dla tych, którzy dzięki wpłatom są w stanie uciec z drugiego progu podatkowego (32 proc.) do pierwszego (18 proc).