Takie wnioski można wyciągnąć z najnowszego raportu firmy RealtyTrac. Liczba prowadzonych procedur przejęcia nieruchomości przez wierzycieli (ang. Foreclosure activity) była w listopadzie o 37 proc. niższa niż w analogicznym miesiącu ubiegłego roku i o 15 proc. niższa niż w październiku. Był to największy miesięczny spadek od trzech lat. Co więcej – liczba nowo wszczynanych spraw okazała się najniższa od ośmiu lat (grudzień 2005 r.), a więc osiągnęła poziom sprzed recesji.

Mniejsza liczba przejęć wpływa także na wzrost cen domów. Oznacza bowiem, że na rynek trafi mniej nieruchomości sprzedawanych przez banki, często poniżej ich realnej wartości. - Głębokość i zasięg zjawiska stanowi ważny dowód na to, że znaleźliśmy się w samej końcówce kryzysu na rynku nieruchomości – oświadczył wiceprezes RealtyTrac Daren Blomquist. Powrót zjawiska masowych niewypłacalności ekspert uznał za "wysoce nieprawdopodobny".

Stanami o najwyższym odsetku procedur przejęć są Floryda, Delaware, Maryland, Karolina Południowa oraz Illinois. Poprawiła się natomiast sytuacja w Kalifornii i Arizonie – stanach dotkliwie dotkniętych przez kryzys.

W USA samo wszczęcie procedury przejęcia przez bank nie oznacza jeszcze utraty nieruchomości. Właściciele domów często zawierają ugodę z wierzycielami, albo korzystają z rządowych programów pomocy. Inną opcją jest szybka sprzedaż nieruchomości przez dłużnika i spłacenie kredytu. Jest to coraz częściej możliwe dzięki szybko rosnącym cenom domów.

Od 2006 roku Amerykanie stracili około 7,7 miliona domów przejętych przez banki za niespłacane kredyty hipoteczne.