Polacy pokochali "Lejdis"

Polacy chętnie wybierają się do kina, ale na pokaźną widownię mogą liczyć niemal wyłącznie pozycje lżejszego kalibru: filmy dla dzieci, przygoda, komedie romantyczne.

Publikacja: 16.10.2008 13:37

Lider "Lejdis"

Lider "Lejdis"

Foto: materiały prasowe

W ciągu pierwszych dziewięciu miesięcy 2008 roku nasze kina odwiedziło ok. 25 mln widzów. To dobry wynik, rokujący ponad 30-milionową frekwencję w ciągu całego roku. Ale masową widownię przyciąga tylko rozrywka. Na szczycie listy kasowych przebojów znajdują się dwie polskie komedie.

Pierwsza to „Lejdis” Tomasza Koneckiego według scenariusza Andrzeja Saramonowicza. Ta opowieść o czterech przyjaciółkach-trzydziestolatkach, rodzima wersja bohaterek „Seksu w wielkim mieście” — zgromadziła ponad 2,5 mln widzów. Niedawno, podczas dyskusji o kinie, odbywającej się z okazji jubileuszu jednego z internetowych portali Saramonowicz powiedział: „Wiem, jak zrobić film, który ludzie będą chcieli oglądać”.

I chyba rzeczywiście wie, bo choć jego tytuły przez większość krytyków przyjmowane są dość chłodno, to za to sale kinowe zapełniają po brzegi. Należy przypuszczać, że następny obraz teamu Saramonowicz-Konecki „Idealny facet dla mojej dziewczyny” też okaże się hitem. Na drugim miejscu uplasowała się komedia romantyczna „Nie kłam, kochanie”. Scenariusz: Ilona Łepkowska. W obsadzie: Marta Żmuda-Trzebiatowska i Piotr Adamczyk. Jak się wydaje — też film skazany na kasowy sukces.

Niezmiennie świetnie trzymają się animacje dla dzieci. Co ciekawe, Disney oddał na naszym rynku palmę pierwszeństwa wytwórni Katzenberga i Spielberga „DreamWorks”. „Kung Fu Panda” — przyjazny i radosny film o nieporadnym misiu, który chce zostać championem zgromadziła o 400 tys. osób więcej niż Disenyowski „Wall-E” — wzruszająca, futurystyczna historia miłości robotów, porównywana przez krytyków do „Mechanicznej pomarańczy”.

Analiza kinowych losów sequeli prowadzi do wniosku, że naprawdę niewielką rolę w promocji filmów odgrywają opinie krytyków. Nowe przygody Indiany Jonesa, pomimo słabych recenzji, postanowiło obejrzeć ponad 900 tysięcy fanów. Nowy „Batman” czyli „Mroczny rycerz”, choć wspierany był entuzjastycznymi artykułami, zebrał niewiele ponad 500 tysięcy widzów. Nie pomogła mu nawet ostatnia rola wspaniałego Heatha Ledgera, który zmarł w styczniu br. na skutek przedawkowania leków.

Niestety, coraz bardziej pogłębia się przepaść między frekwencją na filmach czysto rozrywkowych i artystycznych. Pierwsze bardziej ambitne pozycje można znaleźć dopiero pod koniec trzeciej dziesiątki. Są tu takie filmy jak „American gangster” czy pełne uroku „Dwa dni w Paryżu” Julie Delpy. Frekwencja na nich oscyluje w granicach 200 tys. Oscarowa „Pokuta” przyciągnęła ok. 150 tys. osób, podobnie jak świeże i przezabawne „Juno”. A najlepszą pięćdziesiątkę zamyka wybitny film braci Coen „To nie jest kraj dla starych ludzi”.

Zresztą, co tu się dziwić? Chcemy w kinie głównie odetchnąć i zabawić się. Wyraźnie nie szukamy tam odbicia naszych problemów. Ogromnie interesujący obraz „Polak potrzebny od zaraz” Kena Loacha o polskich emigrantach w Londynie obejrzało 7 tysięcy osób, a intrygujący film o lustracji — „Rysę” Michała Rosy — 15 tysięcy.

Gość tegorocznego Warszawskiego Festiwalu Filmowego Atom Egoyan mówi, że za 20-30 lat nikt już nie będzie umiał oglądać filmów, bo młodzież przyzwyczai się do clipów w Internecie i na komórkach. Czyżby miał rację?

W ciągu pierwszych dziewięciu miesięcy 2008 roku nasze kina odwiedziło ok. 25 mln widzów. To dobry wynik, rokujący ponad 30-milionową frekwencję w ciągu całego roku. Ale masową widownię przyciąga tylko rozrywka. Na szczycie listy kasowych przebojów znajdują się dwie polskie komedie.

Pierwsza to „Lejdis” Tomasza Koneckiego według scenariusza Andrzeja Saramonowicza. Ta opowieść o czterech przyjaciółkach-trzydziestolatkach, rodzima wersja bohaterek „Seksu w wielkim mieście” — zgromadziła ponad 2,5 mln widzów. Niedawno, podczas dyskusji o kinie, odbywającej się z okazji jubileuszu jednego z internetowych portali Saramonowicz powiedział: „Wiem, jak zrobić film, który ludzie będą chcieli oglądać”.

Film
„28 lat później”. Powrót do pogrążonej w morderczej pandemii Wielkiej Brytanii
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Film
Rekomendacje filmowe: Wchodzenie w życie nigdy nie jest łatwe
Film
Kryzys w polskiej kinematografii. Filmowcy spotkają się z ministrą kultury
Film
Najbardziej oczekiwany serial „Sto lat samotności” doczekał się premiery
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Film
„Emilia Perez” z największą liczbą nominacji do Złotego Globu