Republikanie w fabryce snów

Być prawicowcem w Hollywood to prawie tak, jakby przechadzać się w chałacie i jarmułce po Teheranie

Publikacja: 15.07.2012 16:00

W filmie „Mężczyźni wolą blondynki” wystąpiły Marilyn Monroe i Jane Russell. Ta druga, zwłaszcza w p

W filmie „Mężczyźni wolą blondynki” wystąpiły Marilyn Monroe i Jane Russell. Ta druga, zwłaszcza w późnym wieku, nie kryła swoich konserwatywnych poglądów

Foto: AFP/The Kobal Collection, Frank Powolny Frank Powolny

Co robi Chuck Norris, żeby wywołać pioruny? Pisze tekst o gejach. Podstarzały gwiazdor filmów akcji nie cieszy się już taką sprawnością jak onegdaj, ale nadal imponuje odwagą. Nie boi się nikogo, nawet lobby amerykańskich homoseksualistów.

Pod koniec czerwca napisał na jednym z prawicowym portali tekst w obronie Boy Scouts of America – organizacji, która nie przyjmuje w swoje szeregi gejów i lesbijek. W Stanach natychmiast rzucili się na niego aktywiści praw człowieka i liberalni komentatorzy. W Polsce zaś „Gazeta Wyborcza" nie omieszkała poinformować czytelników o „homofobicznym wpisie" aktora i nie zawahała się napuścić na niego bank, który aktor reklamuje nad Wisłą. Na szczęście bez skutku – Chuck Norris wciąż występuje w klipach i na billboardach. Być może przekonał dyrekcję, że swoim wpisem chciał jedynie zakpić z amerykańskiego kołtuna, tylko konwencja żartu została źle zrozumiana.

Każdy musi nosić swój krzyż

Chuck Norris należy do wąskiego grona amerykańskich celebrytów, którzy nie kryją się ze swoim konserwatyzmem i otwarcie wspierają (także finansowo) Partię Republikańską. W ostatnich prawyborach Norris opowiedział się oficjalnie za kandydaturą Newta Gingricha, byłego spikera Izby Reprezentantów.

Ten odwdzięczył mu się notką na Twitterze: „Jestem zaszczycony deklaracją Chucka Norrisa.

W mojej administracji byłby świetnym sekretarzem ds. ataku".

W Hollywood trzeba mieć naprawdę bardzo silną pozycję i bardzo dużo pieniędzy, żeby sobie pozwolić na takie fanaberie. Znana aktorka komediowa Patricia Heaton opowiadała swego czasu, jak to podczas pewnej bardzo szykownej kolacji w towarzystwie znajomych ogłosiła, że w wyborach prezydenckich będzie głosować na George'a W. Busha. „Zapadła martwa cisza" – wspominała. „Wszyscy patrzyli na mnie tak, jakbym się właśnie wypróżniła na środku stołu".

Heaton jest przeciwniczką aborcji i eutanazji. To wystarczy, aby czuć się nieswojo w telewizyjno-filmowym światku Kalifornii. Prawicowe poglądy nie są tam mile widziane i wielu wybitnych aktorów doskonale zdaje sobie z tego sprawę.

Jim Caviezel zagrał Jezusa w słynnym filmie Mela Gibsona „Pasja" (2004). Kiedy Gibson, sam zapalony konserwatysta, złożył mu przez telefon propozycję głównej roli i usłyszał „tak", po 20 min zadzwonił raz jeszcze, prosząc Caviezela, by ten jednak zrezygnował. „Sorry, Jim, za to zamieszanie, ale tak będzie lepiej. Zrozum, po tym filmie już nikt nie da ci angażu!". „Spokojnie, Mel, dam radę. Każdy musi nosić swój krzyż" – odparł Caviezel.

Niestety, okazało się, że to Gibson miał rację. Od czasu „Pasji" kariera Caviezela utknęła w miejscu. W latach 2004–2011 zagrał tylko w siedmiu podrzędnych filmach. Niezrażony niepowodzeniami zaczął się udzielać charytatywnie, jeździł po kraju z odczytami, zaadoptował dwoje dzieci z Chin – oboje miało zaawansowany nowotwór mózgu. Wziął też udział w kampanii przeciwko badaniom nad komórkami macierzystymi.

Gary Sinise (m.in. znakomita rola u boku Toma Hanksa w filmie „Forrest Gump") założył w 2004 r. organizację Friends of Abe, zrzeszającą aktorów mających konserwatywny światopogląd. Jej członkowie unikają rozgłosu, spotykają się niemal potajemnie, omijając szerokim łukiem najpopularniejsze lokale. Łatka z napisem „konserwatysta" nie jest dobrą rekomendacją dla reżyserów i producentów z hollywoodzkiej fabryki marzeń. Ale przecież wielu gorących zwolenników republikanów radzi sobie tam świetnie. Dość wymienić kilka nazwisk: Kevin Costner, John Malkovich, Bruce Willis czy Sylvester Stallone, którego poparcie dla McCaina odbiło się w USA szerokim echem.

Baldwin walczy z sex-shopem

Najsłynniejszym republikańskim celebrytą w Hollywood był oczywiście Ronald Reagan, który – notabene – zaczynał swoją polityczną karierę w Partii Demokratycznej.

Na następcę Reagana namaszczano Arnolda Schwarzeneggera, nadzwyczajnie umięśnionego aktora filmów gatunku „zabili go i uciekł". Austriacki mistrz hantli i sterydów nie mógł niestety pójść w ślady swojego wielkiego poprzednika, gdyż urodził się poza granicami USA i jego start w wyborach prezydenckich był wykluczony. Schwarzenegger został „tylko" gubernatorem Kalifornii, ale nie radził sobie z rządzeniem.

Ponadto na jaw wyszły niedawno jego rozliczne kwestie pozamałżeńskie. Zresztą większość prawicowych celebrytów ma podobny problem: trudno znaleźć wśród nich takich, którzy pozostają w związku z pierwszą żoną. Sam Ronald Reagan był przecież rozwodnikiem. Czwartą żonę, młodszą o 41 lat, ma np. Robert Duvall, podziwiany m.in. za role w „Ojcu chrzestnym" i „Czasie apokalipsy" (to jego bohater wypowiada tam jedną z najsłynniejszych kwestii w dziejach kinematografii: „Kocham zapach napalmu o poranku"). Duvall kocha polityczne mityngi. W 2008 r. wystąpił na krajowej konwencji Partii Republikańskiej, jego głos słychać było również na wyborczych klipach Johna McCaina.

Republikanów wspiera także od lat Stephen Baldwin, najmłodszy z trojga ekranowego rodzeństwa.

O ile Alec i William popierali zawsze demokratów, o tyle Stephen w pewnym momencie zaczął głosić opinie bardzo odległe od swoich braci. A tym momentem były ataki terrorystyczne z 11 września 2001 r., kiedy to Stephen – jak sam podkreśla – przeżył nawrócenie i narodził się na nowo jako chrześcijanin. Przestał pić (a wcześniej miał z tym poważne problemy), przestał brać narkotyki, przestał grać w kasynach, przestał się chwalić swoimi 18 tatuażami, sięgnął po Biblię. Znalazł oparcie w rodzinie: jego żona Kennya (pochodząca z Brazylii), z którą ożenił się 22 lata temu, była aktywną, praktykującą chrześcijanką.

Baldwin zaangażował się kiedyś w protest przeciwko klubowi porno, który miał powstać w jego miejscowości – Nyack – na miejscu dawnego salonu samochodowego. Sex-shop plus osiem kabin wideo dla amatorów filmów hard.

W czasie prac remontowych przychodził na miejsce i robił zdjęcia: właścicielom klubu i pracownikom, uwieczniał także tablice rejestracyjne ich samochodów. Chciał ich upokorzyć i napiętnować. „Policja tutaj nie zagląda, wszyscy handlują narkotykami, kręci się pełno prostytutek" – mówił gwiazdor w jednym z wywiadów. „Jeśli pozwalasz na to, by prawo przestawało działać, pozwalasz na upadek całej okolicy. Od kiedy ponownie odkryłem wiarę, dostrzegam, jak ciężki kryzys przeżywa nasz kraj. Bardziej przejmujemy się drzewami niż ludźmi. Aż tu nagle okazuje się, że politycy najbardziej wyczuleni na sprawy środowiska naturalnego wydają zgodę na otwarcie sex-shopu. Jak to możliwe? Konstytucja przyznaje najróżniejsze prawa wszystkim bez wyjątku, przez co powstaje totalny bałagan i nie ma już żadnych granic. Jeżeli jakiś stan legalizuje małżeństwa homoseksualistów, to może za dziesięć lat zalegalizuje też małżeństwa ojców z córkami? A może też związek kobiety z jej owczarkiem? Dokąd to wszystko zmierza?".

Nie ma raczej wątpliwości, na kogo zagłosuje Baldwin w listopadowych wyborach. Cztery lata temu zapowiedział, że w przypadku zwycięstwa Baracka Obamy wyemigruje do Kanady. Nie spełnił groźby, ale pozostał nieprzejednanym wrogiem obecnego prezydenta.

Nocny kowboj u Netanjahu

Jon Voight, jego starszy i dużo bardziej utytułowany kolega, ma o Obamie jeszcze gorsze zdanie. Nazwał go kiedyś „fałszywym prorokiem" i wzywał do uwolnienia amerykańskiego narodu spod jego opresji.

Voight należy do śmietanki amerykańskich aktorów. Zdobył Oscara za główną rolę w filmie „Powrót do domu" (1978), trzy razy był do tej nagrody nominowany. Starsi czytelnicy zapewne pamiętają go z rewelacyjnej roli żigolaka w „Nocnym kowboju"

Najsłynniejszym republikańskim gwiazdorem w Hollywood był Ronald Reagan

Johna Schlesingera (u boku Dustina Hoffmana), młodsi – z „Mission Impossible", „Skarbu narodów" czy „Lary Croft". W tym ostatnim filmie spotkał się na planie z Angeliną Jolie, która – tak się składa – jest jego córką. Przez długie lata byli ze sobą skłóceni, do tego stopnia, iż Angelina złożyła nawet do sądu wniosek, by ze wszystkich dokumentów usunąć jej rodowe nazwisko. Jak niesie wieść gminna, jednym z powodów zamrożenia stosunków był fakt, że liberalnie nastawiona do życia Angelina nie mogła znieść zaangażowania tatusia w politykę – w dodatku po stronie niebezpiecznych, prawicowych oszołomów.

Wszystko byłoby w porządku, gdyby chodziło wyłącznie o wsparcie jakiegoś mainstreamowego kandydata Partii Republikańskiej. Ale Jon Voight jeździł na wyborcze mityngi Tea Party. Mało tego – jak dziesiątki innych konserwatywnych celebrytów jest zagorzałym obrońcą państwa izraelskiego i idei syjonizmu. Nieraz wstawiał się np. za premierem Beniaminem Netanjahu, gdy społeczność międzynarodowa krytykowała go za rozbudowę osiedli na Zachodnim Brzegu Jordanu. W zeszłym roku Voight odwiedził nawet szefa izraelskiego rządu wraz z republikańskim pretendentem do prezydentury, Mikiem Huckabeem.

Za konserwatystę uchodzi też Clint Eastwood, ale z innymi aktorami i reżyserami o prawicowych poglądach łączy go raczej wizerunek macho niż pokrewieństwo ideologiczne. A także... swobodne podejście do małżeństwa: słynny „Brudny Harry" ma siedmioro dzieci z pięcioma różnymi kobietami.

Eastwood, autor takich arcydzieł jak „Bez przebaczenia" czy „Gran Torino", sam siebie nazywa libertarianinem, któremu zależy przede wszystkim na tym, by państwo nie wtrącało się w prywatność obywateli. Protestował przeciwko wojnom w Wietnamie, Afganistanie i Iraku, ale w 2008 r. poparł w wyborach Johna McCaina.

W 2004 r. nakręcił film „A Million Dollar Baby" (w Polsce znany pod tytułem „Za wszelką cenę"), który zakwalifikowano jako pochwałę eutanazji. Wprawił on w zdumienie amerykańską prawicę, mimo iż fabuła była przecież zgodna z libertariańską wizją reżysera. Z kolei w tym roku Eastwood stał się obiektem krytyki, gdy pojawił się w spocie reklamowym Chryslera. Koncern został wcześniej uratowany przed bankructwem przez Obamę, który dofinansował cały przemysł motoryzacyjny z budżetu państwa. Niektórzy republikanie doszukiwali się w krótkim filmiku zawoalowanego poparcia dla demokratycznego prezydenta, choć Eastwood zarzekał się, że nie było to jego intencją.

Ani brunetki, ani blondynki

Na początku tego tekstu pojawia się Patricia Heaton, a potem długo, długo nic – sami mężczyźni. O ile odsetek konserwatystów wśród hollywoodzkich celebrytów jest minimalny, o tyle odsetek kobiet wśród tychże konserwatystów – jeszcze mniejszy.

Demokraci mają swoją Halle Berry, Susan Sarandon i Barbrę Streisand (do wyboru, do koloru – każde pokolenie znajdzie tu coś dla siebie), w obozie republikanów panuje zaś pod tym względem posucha. Dlatego najczęściej wymienianą przez prawicowych publicystów aktorką jest Bo Derek, seksbomba lat 80., która pozowała do rozbieranych kalendarzy, kiedy Ameryką rządził Ronald Reagan. W 1981 r. zagrała rolę Jane w filmie „Tarzan – człowiek małpa", koszmarnym gniocie wyreżyserowanym przez jej męża Johna. Jedyną zaletą filmu były atrakcyjne i mocno odsłonięte kształty Bo.

Potem zmieniła front, nie tylko zaczęła się ubierać nieco skromniej, ale także głosiła dość zaskakujące tezy jak na kogoś, kto zdobił swoim biustem i pośladkami kabiny wszystkich ciężarówek przemierzających wzdłuż i wszerz amerykańskie równiny. Popierała George'a W. Busha, została też oficjalnie zaproszona na uroczystości pogrzebowe Ronalda Reagana. Jakież musiało więc być zdziwienie jej prawicowych fanów, gdy w styczniu br., w wywiadzie dla pisma „The Hollywood Reporter", wyznała: „Wszyscy myślą, że jestem republikanką, ale to nieprawda. Jestem wyborcą niezależnym. Poprzednim razem głosowałam na Obamę. Teraz jeszcze nie podjęłam decyzji".

Bo Derek została zapewne uznana za konserwatystkę, gdyż – w przeciwieństwie do zdecydowanej większości swoich koleżanek – nie ma poglądów skrajnie lewackich, a to już jest duży plus.

Republikanie z rozrzewnieniem wspominają dziś Jane Russell, zmarłą w ubiegłym roku wielką amerykańską aktorkę, która w filmie „Mężczyźni wolą blondynki" stworzyła niezapomniany duet z Marilyn Monroe. Russell w młodym wieku przeszła nieudaną aborcję, po której nie mogła już mieć dzieci. Wówczas przeżyła wewnętrzną przemianę, stała się przeciwniczką aborcji i założyła fundusz promujący adopcje.

Własne, prawicowe credo wykładała zawsze prosto z mostu. Osiem lat temu, w wywiadzie dla pewnej australijskiej gazety, powiedziała: „Jestem wredną, prawicową, zakompleksioną, konserwatywną, chrześcijańską bigotką". W wieku 82 lat mogła sobie pozwolić na taką deklarację. Współczesne konserwatywne aktorki w Hollywood nie są już takie odważne. Ani brunetki, ani blondynki.

Co robi Chuck Norris, żeby wywołać pioruny? Pisze tekst o gejach. Podstarzały gwiazdor filmów akcji nie cieszy się już taką sprawnością jak onegdaj, ale nadal imponuje odwagą. Nie boi się nikogo, nawet lobby amerykańskich homoseksualistów.

Pod koniec czerwca napisał na jednym z prawicowym portali tekst w obronie Boy Scouts of America – organizacji, która nie przyjmuje w swoje szeregi gejów i lesbijek. W Stanach natychmiast rzucili się na niego aktywiści praw człowieka i liberalni komentatorzy. W Polsce zaś „Gazeta Wyborcza" nie omieszkała poinformować czytelników o „homofobicznym wpisie" aktora i nie zawahała się napuścić na niego bank, który aktor reklamuje nad Wisłą. Na szczęście bez skutku – Chuck Norris wciąż występuje w klipach i na billboardach. Być może przekonał dyrekcję, że swoim wpisem chciał jedynie zakpić z amerykańskiego kołtuna, tylko konwencja żartu została źle zrozumiana.

Pozostało 93% artykułu
Film
„28 lat później”. Powrót do pogrążonej w morderczej pandemii Wielkiej Brytanii
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Film
Rekomendacje filmowe: Wchodzenie w życie nigdy nie jest łatwe
Film
Kryzys w polskiej kinematografii. Filmowcy spotkają się z ministrą kultury
Film
Najbardziej oczekiwany serial „Sto lat samotności” doczekał się premiery
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Film
„Emilia Perez” z największą liczbą nominacji do Złotego Globu