Film „Próba łuku” to intymna opowieść Łukasza Barczyka

Po 25 latach od swojego niezwykłego debiutu reżyser Łukasz Barczyk nakręci bardzo kameralny film, będący propozycją dla tych, którzy nie czekają w kinie na gotowe odpowiedzi oraz recepty na łatwe życie.

Publikacja: 10.06.2025 05:13

Marieta Żukowska w filmie Łukasza Barczyka „Próba łuku”

Marieta Żukowska w filmie Łukasza Barczyka „Próba łuku”

Foto: mat. pras.

Ten skromny, rozpisany na kilka osób film zrobił na mnie duże wrażenie. „Próba łuku” jest opowieścią o porządkowaniu własnego życia, o docieraniu do prawdy, nawet tej, którą z siebie wypieramy. 

Przed dziesięcioma laty Marta pojechała ze swoim mężem na grecką wyspę Thassos. Wróciła z niej sama. Krzysztof zaginął bez śladu. 

Pierwsze kadry filmu? Warszawa z przełomu wieków. Rozmazane obrazy, przyspieszony rytm. Most kolejowy, plac Zbawiciela, Nowowiejska. Tramwaj, ludzie spieszący się gdzieś w deszczu. 

„7 marca 1999 roku. Pamiętam tę datę, bo wtedy umarł Kubrick… Często chodziliśmy po mieście z kamerą, kręciliśmy wszystko i zaglądaliśmy ludziom w oczy. A potem Krzysiek zniknął. Kilka lat później… Jak przyjaciel znika, to nie chowasz go raz, tylko wiele razy” – mówi w filmie Łukasz, reżyser, przyjaciel Krzyśka. 

Po dekadzie od zaginięcia męża Marta prosi Łukasza, by razem wrócili na Thassos. Przez lata wypierała z siebie tamte dni, ale teraz chce dowiedzieć się czegoś więcej, zrozumieć. Łukasz stawia warunek: powstanie z tego film. 

Czy można odtworzyć czas sprzed dziesięciu lat? Wyciągnąć z pamięci coś, co świadomie lub nieświadomie się z niej wyrzuciło? Odkryć i zrozumieć to, czego kiedyś nie chciało się wiedzieć? Marta z Łukaszem idą śladami obrazów, jakie pozostały w jej zamazanych wspomnieniach. Był moment, gdy Krzysiek wskoczył do wody, nagle pojawił się obok niego inny mężczyzna. Marta miała wrażenie, że przez chwilę ze sobą walczyli. Potem była kolacja u znajomych – Martina i Mariki. Kiedy Marta poszła się przejść, Krzysztof zniknął. Znalazła go w innym pokoju, w łóżku z Martinem. Powiedział do niej tylko: „Idź stąd”. Tyle zachowała w pamięci. Nigdy więcej Krzysztofa nie zobaczyła. 

Czytaj więcej

„Fenicki układ” Wesa Andersona: Multimilioner walczy o przyszłość

Teraz Marta wraca do miejsc, gdzie spędzali razem ostatnie wakacje. Próbuje odtworzyć tamten czas, zaczyna inaczej patrzeć na swoje małżeństwo, które kryło tajemnice i namiętności. Spotkanie po latach z Mariną odsłania przed nią fakty, o których nie miała pojęcia. A może tylko nie chciała przyjąć ich do wiadomości? Bo Krzysztof chciał inaczej żyć, chciał być wolny, tylko nie potrafił tego Marcie powiedzieć. 

„Próba łuku” staje się więc również opowieścią o tym, że niczego nie da się wykreślić z pamięci na zawsze. Wcześniej czy później przeszłość wróci.

 „Próba łuku” przywołuje na myśl „Patrzę na ciebie, Marysiu”, debiut Barczyka

Oglądając „Próbę łuku”, wracam myślami do debiutu Łukasza Barczyka „Patrzę na ciebie, Marysiu”. Ten skromny film, zrealizowany ćwierć wieku temu w telewizyjnym cyklu „Pokolenie 2000”, opowiadał o wchodzeniu w życie w czasach zmian transformacyjnych i rozchwianych wartości. Ciąża kobiety zmuszała dwoje kochających się ludzi do podjęcia ważnych decyzji dotyczących przyszłości. Ale mężczyzna, choć starał się być odpowiedzialny, nie był jeszcze na nie gotowy. On, lekarz psychiatra, który powinien nieść pomoc ludziom niestabilnym psychicznie, nie potrafił dać sobie rady z samym sobą. Nie mógł znieść ciśnienia rzeczywistości zarówno w pracy, jak w życiu prywatnym. Wyniesione z rodzinnego domu wartości, podobnie jak definicje sukcesu czy poczucie odpowiedzialności za drugą osobę, przestały się sprawdzać. Tak samo jak teraz nie sprawdzają się one dla Marty i Krzyśka. 

„Daję sobie wolność. Dlatego nie wiem, jaki za 20 lat będę sam i jakie będzie moje kino. Zobaczymy, jak potoczy się życie”

Łukasz Barczyk, 2000

W „Patrzę na ciebie, Marysiu” Barczyk odważnie eksperymentował z obrazem. Pozwolił rozchwianej kamerze nie nadążać za bohaterami. Tak, jakby film był amatorską rejestracją wideo. W „Próbie łuku” też jedną z głównych ról gra obraz. Kamera gna, by nagle zatrzymać się i nieruchomieć. Jasne, rozległe kadry mieszają się ze zdjęciami ciemnymi, klaustrofobicznymi. Do tego Barczyk zrealizował coś w rodzaju filmu w filmie. Sam zagrał reżysera.

I znów ma dobrą rękę do obsady. W jego debiucie zachwycała Maja Ostaszewska, teraz nie byłoby „Próby łuku” bez Mariety Żukowskiej. Na początku jej bohaterka jest zdystansowana. Chce nawet ten eksperyment zerwać. Ale czy można żyć z tajemnicą, nawet wypychaną ze świadomości? A może trzeba dotknąć prawdy? Może nazwanie traumy pomaga ją przezwyciężyć? 

Nad wyspą Thassos unoszą się duchy greckich bogów i pamięć o mitach – także tego o Penelopie i Odyseuszu. „Próba łuku” to dla widza film zagadka, pozostawia pole do różnych interpretacji i zamyśleń. Nie wszystko się w nim zgadza, nie wszystko łatwo się układa i daje logicznie wyjaśnić. Zostają w głowie pytania. Nawet te o głównych bohaterów: kim jest Łukasz, kim jest Krzysiek? I każdy widz musi znaleźć własną odpowiedź. A może wystarczy, że „Próba łuku” zasieje w nim niepokój?

Czytaj więcej

„Fenicki układ” Wesa Andersona: Multimilioner walczy o przyszłość

Po 25 latach twórczość Łukasza Barczyka zatoczyła koło

Dawno temu, po premierze „Patrzę na ciebie, Marysiu” Łukasz Barczyk powiedział mi: „Daję sobie wolność. Dlatego nie wiem, jaki za 20 lat będę sam i jakie będzie moje kino. Zobaczymy, jak potoczy się życie”. Szedł własną drogą. Realizował spektakle Teatru Telewizji i szukał swojego języka filmowego. Pokazał m.in. „Przemiany” – dramat o toksycznej rodzinie, o zdradzie, kłamstwie, o ucieczce do wolności i odnajdywaniu siebie. Ryzykownie eksperymentował w „Nieruchomym poruszycielu” czy w „Soyerze”, szukał języka filmowego do pokazania intymnego świata człowieka w „Italiani”, porwał się na pełne efektów specjalnych i nieoczywiste kino historyczne w „Hiszpance” o powstaniu wielkopolskim i przedzierającym się do Polski Ignacym Paderewskim.

Teraz jego twórczość zatoczyła koło. Starszy o ponad dwie dekady, wrócił do intymnej opowieści o życiu we dwoje, o próbie zrozumienia siebie i najbliższej osoby. Niewykluczone, że wielu widzów „Próbę łuku” odrzuci. Ale dla innych stanie się ważna. Wzbudzi niepokój. 

 

 

 

 

Ten skromny, rozpisany na kilka osób film zrobił na mnie duże wrażenie. „Próba łuku” jest opowieścią o porządkowaniu własnego życia, o docieraniu do prawdy, nawet tej, którą z siebie wypieramy. 

Przed dziesięcioma laty Marta pojechała ze swoim mężem na grecką wyspę Thassos. Wróciła z niej sama. Krzysztof zaginął bez śladu. 

Pozostało jeszcze 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Film
Nie żyje Marcin Ziębiński. Znany reżyser miał 57 lat
Film
„Fenicki układ” Wesa Andersona: Multimilioner walczy o przyszłość
Film
Hermanis piętnuje źródło rosyjskiego faszyzmu u Dostojewskiego. Pisarz jako kibol
Film
Polskie dokumentalistki triumfują na Krakowskim Festiwalu Filmowym
Film
Nie żyje Loretta Swit, major "Gorące Wargi" z serialu "M*A*S*H"