Zaczęła się już oficjalnie jedna z najważniejszych imprez filmowych świata. Dość nietypowo, bo zwykle tzw. film otwarcia bywa tu naładowany wielkimi gwiazdami, które wspinają się po wyściełanych czerwonym dywanem schodach i pozują fotoreporterom. W tym roku dyrektor Thierry Fremaux postawił – po raz pierwszy w historii festiwalu – na debiut. Francuska reżyserka Amelie Bonnin w „Leave One Day” opowiedziała o relacjach rodzinnych, powrocie do przeszłości, poszukiwaniu wartości, na jakich można oprzeć życie. Ale słynnych aktorskich nazwisk w jej filmie nie było.
Nagroda za całokształt dla Roberta De Niro
Tyle, że Cannes to Cannes. Gwiazdy i tak tu zjeżdżają. Nagrodę za całokształt twórczości odebrał tego wieczoru Robert De Niro. Aktor-legenda choć przekroczył już osiemdziesiątkę, trzyma się znakomicie. A odbierając statuetkę z rąk Leonarda DiCaprio ostro krytykował politykę Donalda Trumpa.
— Musimy działać. Bez przemocy, ale z wielką pasją i determinacją. Nadszedł czas, aby każdy, komu zależy na wolności i demokracji, protestował, a potem głosował w wyborach.
- Musimy działać - nawoływał. - Bez przemocy, ale z wielką pasją i determinacją. Nadszedł czas, aby każdy, komu zależy na wolności i demokracji, protestował, a potem głosował w wyborach.
Aktor mówił również o cłach na filmy zagraniczne planowanych przez Donalda Trumpa. - Nie możesz wyceniać kreatywności, ale najwyraźniej możesz nałożyć na nią taryfę - stwierdził.