Cannes 2025: Trump kontra europejskie kino

Komedia romantyczna „Leave One Day” otworzyła festiwal filmowy w Cannes, ale na razie dyskutuje się przede wszystkim o pomysłach Donalda Trumpa nałożenia drakońskich ceł na filmy produkowane poza USA.

Publikacja: 13.05.2025 22:00

Komedia romantyczna „Leave One Day” inauguruje festiwal

Leave One Day

Komedia romantyczna „Leave One Day” inauguruje festiwal

Foto: mat. pras.

Ten pokaz był jakby na przekór tradycji i wszystkiemu, co dzieje się wokół, bo to komedia romantyczna została wybrana na otwarcie najsłynniejszego festiwalu filmowego. „Leave One Day” to historia 40-latki, która po zwycięstwie w programie „Master Chief” razem ze swoim partnerem zakłada restaurację w Paryżu.

Jednak gdy jej ojciec zaczyna poważnie chorować na serce, Cecile wraca do rodzinnej miejscowości. Przez chwilę pomaga rodzicom w prowadzeniu hotelu i restauracji. Spotyka dawną miłość. A ma jeszcze jeden problem: jest w ciąży, choć nigdy nie chciała mieć dzieci.

„Sympatyczny film” – komentowali pierwsi widzowie. Na dodatek rozśpiewany, przynoszący nowe interpretacje znanych francuskich przebojów, m.in. tytułowego „Partir un jour” zespołu 2Be3. A jednocześnie jest w „Leave One Day” refleksja nad powrotem do przeszłości i swoich korzeni, nad poszukiwaniem własnej tożsamości i własnego świata. Jest opowieść o tolerancji, uczuciach, ambicjach. O życiowych spełnieniach i niespełnieniach.

Amelie Bonnin rozwinęła krótki projekt pod tym samym tytułem, za który cztery lata temu dostała Cezara. „Leave One Day” jest jej pierwszym filmem pełnometrażowym. I ogromnym sukcesem: po raz pierwszy w historii festiwal canneński otwiera debiut. Na dodatek kobiety. Dyrektor Thierry Fremaux ewidentnie chce udowodnić, że nie jest w kinie antyfeministą (co już mu zarzucano), ale też Cannes zaczęło dostrzegać potrzebę odświeżenia się.

Kto walczy o Złotą Palmę?

Nie znaczy to oczywiście, że z Cannes znikną mistrzowie. O Złotą Palmę walczyć będą m.in. wspaniali bracia Jean-Pierre i Luc Dardenne’owie, którzy opowiedzą o pięciu matkach walczących o przyszłość swoją i swoich dzieci. Będzie w głównym konkursie nowy film Richarda Linklatera „Nouvelle Vague” o czasie, gdy Jean-Luc Godard kręcił „Do utraty tchu”. Pół samolotu gwiazd przywiezie jak zawsze na premierę nowego filmu Wes Anderson, bo u niego zawsze grają gwiazdy. W „The Phoenician Scheme” też jest ich cała plejada z Tomem Hanksem, Scarlett Johansson, Benedictem Cumberbatchem i Benicio del Toro na czele.

Z przedstawicieli młodszych pokoleń zjawi się na festiwalu m.in. niedawna zdobywczyni Złotej Palmy Julia Ducaurneau. Będzie nowojorczyk Ari Aster, który kocha horrory, ale tym razem pokaże współczesny film „Eddington”, którego akcja toczy się w Nowym Meksyku.

Wydarzeniem nie tylko natury artystycznej, lecz również politycznej stanie się zapewne pokaz „In Simple Accident” irańskiego dysydenta Jafara Panahiego. Sergiej Łoźnica zaprezentuje osadzonych w latach stalinowskich „Dwóch prokuratorów”.

Czytaj więcej

Nicole Kidman wraca do Cannes po nagrodę

Na ekranie pojawi się wojna. „The Mastermind” amerykańskiej niezależnej artystki Kelly Reichardt to opowieść o śmiałej kradzieży dzieł sztuki z wojną wietnamską w tle. Dramat wojenny „The History of Sound” zaprezentuje Oliver Hermanus. Poza konkursem zostaną pokazane filmy „Put Your Soul on Your Hand and Walk” Sepideh Farsi i „Yes!” Nadava Lapida. Bohaterka pierwszego, młoda fotoreporterka zginęła niedawno w Gazie razem z 12-osobową rodziną podczas ostrzału jej domu. Podczas konferencji prasowej jury złożyła jej hołd Juliette Binoche. Lapid z kolei opowiada o życiu po ataku Hamasu. 

Wojna celna Donalda Trumpa

Na początku więcej niż o filmach i gwiazdach mówi się jednak o wojnie celnej Donalda Trumpa. Nad Cannes wisi pytanie, jak zjeżdżający tu ludzie kina zareagują na Donalda Trumpa i zapowiedzi 100-procentowych taryf celnych narzucanych na filmy produkowane poza USA. Jego doradcy ze zbliżającym się do dziewięćdziesiątki Jonem Voightem na czele rzucili hasło „Make Hollywood great again” i wymyślili cła na filmy zagraniczne, a nawet na tytuły amerykańskie kręcone poza USA.

Czytaj więcej

Nicole Kidman wraca do Cannes po nagrodę

To odpowiedź na sukcesy europejskiego czy azjatyckiego kina w Stanach i ich coraz liczniejsze nominacje oscarowe. Ale też na ucieczkę małych i wielkich amerykańskich producentów do Europy, gdzie wiele krajów stosuje bardzo dla nich korzystne zachęty finansowe. Tyle że banda staruszków mentalnie utkwiła w latach 70. poprzedniego wieku i zapomniała, że świat się zmienił. Proces legislacyjny wprowadzania nowych taryf jeszcze się nie skończył, jednak niepokój sprawił, że wartość rynkowa takich studiów,jak Warner Bros., Paramount czy Disney już zaczęła spadać, czasem nawet o ok. 20 proc. 

Czytaj więcej

Berlinale 2025: Zaskakujący werdykt filmowego festiwalu

Amerykanie obawiają się, że ta atmosfera wpłynie negatywnie na ich interesy na tegorocznych targach towarzyszących festiwalowi. W rozmowie z dziennikarzem „Variety” dyrektor jednego z dużych studiów przyznał, że może być „potraktowany na targach jak Tesla”, której sprzedaż spadła o 70 proc. odkąd Elon Musk dołączył do Trumpa. Dziś, gdy zapowiadane są nowe stawki celne, każdy dzień przynosi nowe pytania. Już pierwsze cła nakładane na towary z Chin podrażają koszty produkcji filmów, stamtąd bowiem sprowadzanych jest wiele materiałów na kostiumy czy scenografię. Amerykanie kręcą we Francji, w Hiszpanii, na Węgrzech czy w Rumunii, bo tam mają korzystniejsze warunki finansowe niż w Kalifornii czy popularnej wśród filmowców Georgii.

Gaetan Bruel, prezes francuskiej Narodowej Rady Filmowej (CNC), twierdzi, że cła na filmy mogą bardzo negatywnie wpłynąć na przemysł filmowy po obu stronach oceanu. Europa straci, gdy przestaną do niej przyjeżdżać ekipy amerykańskie, ale stracą też filmowcy zza oceanu. Podrożeją u nich koszty produkcji, a ich filmy będą się gorzej sprzedawały, bo reakcja ze strony Europy też musi nastąpić. A trzeba pamiętać, że w tej chwili na rynku europejskim tytuły zza oceanu stanowią ok. 60 proc. repertuaru. 

I tylko Thierry Fremaux uspokaja. Uważa, że kino jest silniejsze niż fanaberie polityków. I że wszystko przetrwa.

Ten pokaz był jakby na przekór tradycji i wszystkiemu, co dzieje się wokół, bo to komedia romantyczna została wybrana na otwarcie najsłynniejszego festiwalu filmowego. „Leave One Day” to historia 40-latki, która po zwycięstwie w programie „Master Chief” razem ze swoim partnerem zakłada restaurację w Paryżu.

Jednak gdy jej ojciec zaczyna poważnie chorować na serce, Cecile wraca do rodzinnej miejscowości. Przez chwilę pomaga rodzicom w prowadzeniu hotelu i restauracji. Spotyka dawną miłość. A ma jeszcze jeden problem: jest w ciąży, choć nigdy nie chciała mieć dzieci.

Pozostało jeszcze 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Film
Festiwal w Cannes oficjalnie otwarty. Nagroda za całokształt twórczości dla Roberta De Niro
Film
„Zamach na papieża". Jest zwiastun filmu Bogusława Lindy i Władysława Pasikowskiego
Film
Nieznana biografia autora „Zezowatego szczęścia". Zapomniany mistrz polskiego kina
Film
Od klasyków „Sami swoi” oraz „Prawo i pięść” po „Różę” Wojciecha Smarzowskiego
Film
Horrory sprzedają się najlepiej w Hollywood