Głównym celem jest poprawa jakości zarządzania ryzykiem w bankach, w tym zapobieganie zjawisku nadmiernego zadłużania się kredytobiorców. Zdaniem KNF obecnie banki, dokonując oceny zdolności kredytowej, znacząco zaniżają ponoszone przez klientów koszty utrzymania.
Po wejściu w życie nowych zaleceń nadzoru w przypadku osób zarabiających poniżej średniej krajowej (w ubiegłym roku wyniosła ona 3,1 tys. zł) maksymalna relacja kwoty spłacanych rat kredytowych w stosunku do dochodu netto będzie mogła wynieść 50 proc., a w przypadku wyższych zarobków ten limit wyniesie 65 proc.
Zdaniem bankowców ograniczy ona niektórym grupom dostęp do kredytów. – Będzie to dotyczyło zwłaszcza osób o najniższych dochodach. Obawiam się, że mogą się w tej sytuacji zwracać do nielicencjonowanych instytucji finansowych – uważa Krzysztof Pietraszkiewicz, prezes Związku Banków Polskich. Wprowadzone limity dotkną również grupę najbardziej zamożnych.
[wyimek]1 mld zł wzrosła w styczniu kwota złych kredytów osób prywatnych[/wyimek]
- W przypadku banków, które do tej pory stosowały konserwatywne podejście akcja kredytowa może spaść o 10 – 15 proc., natomiast w tych, które podchodziły bardziej liberalnie o 20 – 30 proc. – ocenia Pietraszkiewicz.