Grecy wprowadzają nowe posunięcia oszczędnościowe, bo pojawiła się możliwość, że jednak w przyszłym tygodniu przyjedzie do Aten tzw. trojka – przedstawiciele Europejskiego Banku Centralnego, Międzynarodowego Funduszu Walutowego i Komisji Europejskiej.
Tymczasem na 27 września zaplanowano głosowanie w parlamencie w Lublanie nad ratyfikacją drugiego pakietu pomocowego dla Grecji. Jego wynik jest niepewny, biorąc pod uwagę upadek rządu i coraz większy sprzeciw wobec wspierania tego pogrążonego w kryzysie kraju w sytuacji, gdy Słowenia sama ma problemy i musi oszczędzać.
– Wierzymy w procesy demokratyczne i sprawną ratyfikację greckiego pakietu – deklarowała jednak wczoraj Pia Ahrenkilde Hansen, rzeczniczka prasowa Komisji Europejskiej.
Do uruchomienia wszystkich instrumentów antykryzysowych, uzgodnionych na lipcowym szczycie strefy euro, potrzebna jest zgoda 17 państw, wyrażona w procedurze ratyfikacyjnej obejmującej parlamenty narodowe. Chodzi nie tylko o kolejne miliardy dla Grecji, ale też o reformę zasad działania Europejskiego Funduszu Stabilności Finansowej, który ma być głównym orężem w walce z kryzysem. Obecnie może on tylko emitować obligacje na rzecz państw w potrzebie, gwarantowane przez kraje strefy euro i w kwocie przez nie uzgodnionej. Według postanowień lipcowego szczytu mógłby też skupować obligacje na rynku wtórnym, pomagać krajom nieobjętym programem ratunkowym i dokapitalizowywać banki w strefie euro.
Na razie wszystkie te możliwości są blokowane przez przeciągającą się procedurę ratyfikacji, a w niektórych krajach również i wyraźny opór polityczny. Ratyfikacja została zablokowana w Austrii i na Słowacji, kolejnym krajem może być Słowenia. Z kolei Finowie domagają się od Greków zastawu za pożyczone pieniądze.