- Pani minister schrzaniła przetarg, dzieląc pasmo, które było w jednym kawałku. Przetarg powinien zostać unieważniony i zrobiony porządnie – powiedział dziś o Magdalenie Gaj, prezes Urzędu Komunikacji Elektronicznej Andrzej Piotrowski, ekspert Centrum im. Adama Smitha. Odniósł się w ten sposób do trwającego przetargu na częstotliwości 1800 MHz (tzw. LTE), w którym UKE rozdysponowuje 5 paczek po 5 MHz każda pasma, zastrzegając, że jeden podmiot może zdobyć nie więcej niż trzy.
Według Piotrowskiego, który wziął udział w konsultacjach poprzedzających ogłoszenie przetargu, 20 MHz to podstawa dla świadczenia usług ultraszybkiego mobilnego Internetu w technologii LTE. Ocenił też, że operatorzy nie zabiegali o możliwość zdobycia paczki o takiej wielkości, bo: "łatwiej jest dokopać konkurentowi, niż uciec do przodu".
Krytykował przetarg także za inne uwarunkowania. Także za to, że opłaty za pasmo mają być wysokie. - Optymalnym rozwiązaniem byłoby, gdyby administracja wycofała się z rozwiązania, a szczególnie z tak wysokich opłat. One potem obciążą nas – użytkowników - mówił. Uniknął jednak oceny, ile jego zdaniem za częstotliwości będzie musiał zapłacić np. P4, operator sieci Play.
Wbrew opiniom niektórych, sądzi on też, że warunki przetargu nie są preferencyjne dla nowych graczy, którzy walczą ceną o klientów i zwykle zwiększają konkurencję na rynku. - Ten przetarg został ogłoszony, w sposób bardzo niekorzystny dla konsumentów. Nie preferuje challengerów – powiedział.
Wskazywał na ryzyko i nadzieje związane z tym, że główny głos w rozstrzygnięciu przetargu pozostawiono Urzędowi Ochrony Konkurencji i Konsumentów. - Opinia UOKIK może jeszcze sytuację uratować, bo może przeważyć – mówił. Z drugiej strony sugerował, że kawałek pasma może trafić się podmiotowi, który na pierwszy rzut oka nie miał szans wygrać przetargu.