Szefowie banków w Polsce nie są wcale najwyżej opłacanymi menedżerami uwzględniając skalę biznesu, którym zarządzają. Uwzględniając w porównaniu zarobków szefów kapitalizację firm, najlepiej w ubiegłym roku zarabiali prezesi spółek z branży budowlanej, medialnej i chemicznej. Relatywnie najmniej płacono czołowym menedżerom w informatyce i telekomunikacji.
– Bankowcy znaleźli się w środku stawki – podkreśla Barbara Mierzejewska, ekspert ds. systemów wynagrodzeń w Deloitte. Ta firma opublikowała wczoraj raport o wynagrodzeniach prezesów 50 największych polskich spółek giełdowych w 2008 r.
Średnie zarobki prezesa wyniosły w ubiegłym roku ok. 2 mln zł, przy czym w pierwszej dziesiątce najlepiej opłacanych menedżerów średnia była ponad dwa razy wyższa i sięgnęła 5 mln zł. To niecałe dwa razy mniej od przeciętnych wynagrodzeń szefów porównywalnych firm z Niemiec i Austrii, ale za to aż 2,4-krotnie więcej niż w przypadku zarobków prezesów spółek czeskich i słoweńskich.
[wyimek]70 proc. płacy polskich szefów to stała pensja niezależna od wyników[/wyimek]
Eksperci Deloitte wzięli pod uwagę tylko wynagrodzenia krótkoterminowe, czyli płace zasadnicze, premie, bonusy i ewentualnie odprawy za 2008 r. Nie tylko dlatego, że w polskich spółkach długoterminowe wynagrodzenie, w tym opcje na akcje firmy, ma niewielki udział w całym pakiecie płacowym szefów. Ten udział wynosi średnio 18 proc., o połowę mniej niż w rozwiniętych krajach.