[b]RZ: Czy może się na świecie powtórzyć katastrofa porównywalna do upadku banku Lehman Brothers?[/b]
Manfred Schepers: Nie. To nie znaczy jednak, że wykluczone jest bankructwo dużego banku. Takie wydarzenia będą jeszcze miały miejsce. Świat jednak się zmienił, a regulatorzy rynków starają się dociec, jakie będą ostateczne skutki kryzysu. Jaka powinna być wielkość kapitału niezbędna do bezpiecznego funkcjonowania bankowości. Skąd ten kapitał powinien pochodzić. I co tak naprawdę banki powinny robić. Na te wszystkie pytania nie znajdujemy jeszcze odpowiedzi. Być może przyszłość banków powinna polegać na działalności konsumenckiej, czyli powinny obsługiwać klientów z definicji niebędących ekspertami finansowymi. To znaczy: udzielać kredytów konsumenckich i hipotecznych, gromadzić lokaty, wydawać karty kredytowe. Dlatego trzeba stworzyć szczegółowe regulacje dla tego sektora, tak samo jak dla banków zaangażowanych na rynkach kapitałowych, które zajmują się finansowaniem działalności wielkich korporacji. Gdyby doszło do bankructwa któregoś z nich, nie rozpadnie się światowy system finansowy i nie będzie katastrofy, jaką przeżyliśmy. Problemem Lehman Brothers było to, że działał on w tak wielu segmentach rynku. Mam jednak nadzieję, że regulatorzy rynku bankowego pozwolą bankom na prowadzenie działalności obciążonej ryzykiem. Bo jeśli będą się tam poruszały możliwie rozsądnie, wypracują zyski. Jeśli popełnią błędy, zbankrutują i będzie to ich koniec, ucierpi wówczas może ich kilku klientów, ale nie cały świat. Działalność bankowa nie powinna się różnić w tym przypadku od sektora IT czy produkcji samochodów. Ale kiedy bank bankrutuje, jest niedopuszczalne, by ludzie tracili swoje oszczędności.
[b]Czy ten kryzys zmienił sposób myślenia ludzi o gospodarce?[/b]
Normalny obywatel świata nadal nie rozumie do końca, co się stało. Nie rozumiejąc, na czym tak naprawdę polega kredytowanie gospodarki, najczęściej obawia się jedynie o swoje dochody i miejsce pracy. Liczy, że u jego pracodawcy nic się nie zmieni, ewentualnie może nawet pojawią się jakieś nowe oferty z zewnątrz. Przy takim bardzo spokojnym podejściu osiągnięcie wzrostu gospodarczego jest absolutnie możliwe. Może nie wszędzie będzie on imponujący. Jestem Holendrem, a gospodarka mojego kraju może rosnąć w przyszłości w tempie 1 proc. PKB. Nie mam nic przeciwko temu, abyśmy byli co roku bogatsi o jeden procent. Zwłaszcza jeśli ktoś – jak to jest w moim kraju – ma dom, dwa samochody i wszystko, co jest potrzebne do wygodnego życia. Ale są takie kraje jak Polska, które potrzebują znacznie więcej. Muszą zrobić wszystko, aby zwrócić na siebie uwagę wielkich, ale wiarygodnych kredytodawców. Bo dynamiczny rozwój w poprzednich latach także w waszym kraju był spowodowany dostarczaniem gospodarce ogromnych ilości tlenu. Teraz nikt nie ma wątpliwości, że tego tlenu będzie znacznie mniej.
[b]Nie sądzi pan, że przed kryzysem gospodarka światowa miała tego tlenu zbyt dużo?[/b]