- Realizujemy duży projekt związany z systemami wspierającymi biznes, takimi jak CRM.
- Jak sprawdzają się nowinki w rodzaju iPada, czy smartfonów w ofercie operatorów?
- Nowe urządzenia są drogie, więc możemy je zaproponować, klientom którzy płacą więcej. Tych nie ma zbyt wielu, a efekt tego jest taki, że nowinki nie mają dużego udziału w naszej sprzedaży.
- Jak to w końcu jest z rynkiem telefonów: operatorzy chcą na nim być, czy woleliby z niego wyjść?
- Dwa lata temu, po gwałtownym wzroście kursu euro, który spowodował drastyczny wzrost naszych wydatków na telefony, podjęliśmy próbę ostrożnego wycofania się z tego rynku poprzez ograniczenie wielkości subsydiów. Nasza konkurencja nie poszła jednak tym samym śladem. Po paru miesiącach wycofaliśmy się z pomysłu. Rynek telefonów wciąż jest rynkiem subsydiowanym. Klienci są przyzwyczajeni, że kiedy kończy im się umowa idą do operatora po nowy telefon. To nie jest ani złe, ani dobre dla nas. Tak po prostu wygląda polski rynek.
- Komisja Europejska nalega na skrócenie umów abonenckich: maksymalnie 24 miesiące, silny nacisk na umowy 12 miesięczne.
- Oczywiście dopasujemy się do takich regulacji, ale skrócenie umów może oznaczać wzrost cen telefonów. Może to zresztą zmieni przyzwyczajenia abonentów i skłoni do kupowania telefonów poza sieciami operatorskimi. Już dzisiaj ok. 20 proc. telefonów jest sprzedawanych bez usług operatorów.
- Jak Pani ocenia sojusz Nokii z Microsoftem? Jesteście w końcu dużym odbiorcą ich produktów.
- Podjęli taką a nie inną decyzję. Nokia stawiała na własny system Symbian, który traci udziały w rynku. Alternatywą był Android, którego używają wszyscy inni producenci telefonów. Nokia uznała, że woli się wyróżniać dzięki systemowi Microsoftu. Co z tego wyniknie – zobaczymy.
- Macie choćby orientacyjne szacunki, jakie mogą być w ciągu najbliższych lat przychody Polkomtela z innych usług, niż telekomunikacyjne?
- Dzisiaj wszelkiego typu usługi dodane przynoszą do kilku procent przychodów. My wchodzimy w najrozmaitsze usługi, poza finansowymi również w telemetrię, e-zdrowie, systemy informatyczne dla większych i mniejszych firm – konfigurowane indywidualnie dla pierwszej grupy, a standardowe dla drugiej. Ten rynek będzie rósł, a my chcemy w tym uczestniczyć.
- Czy taka współpraca nie wymusi na Polkomtelu w przyszłości inwestycji kapitałowych w dostawców nowych usług?
-
Jesteśmy firmą telekomunikacyjną i koncentrujemy się na tym biznesie.
- A czy przychodziły do Polkomtela jakieś firmy: medialne, informatyczne itp. z propozycją przejęcia?
- Ja osobiście nic o tym nie słyszałam.
- A rynkowe sojusze, jakie np. zawarła Telekomunikacja Polska z grupą TVN? Nie sądzi Pani, że to będzie potrzebne Polkomtelowi?
- Każdy ma swoją strategię. Jeżeli dostrzeżemy rynkowy popyt na kanały telewizyjne odbierane przez telefon komórkowy, to podejmiemy starania aby je dostarczyć. Rozmawiamy zresztą o tym między innymi z Telewizją Polską. Trzeba jednak pamiętać, że to są trudne przedsięwzięcia, które idą opornie na całym świecie.
- Przejdźmy do kwestii sprzedaży usług. Jaka jest dzisiaj na tym polu rola kanału internetowego?
- Bardzo istotna jeżeli chodzi o zapoznawanie klientów z ofertą, jak również, jeżeli chodzi o działania utrzymaniowe. Wciąż jednak większość klientów chce przyjść, zobaczyć, dotknąć… i podpisać umowę.
- Jaki procent sprzedaży realizujecie dzisiaj przez Internet i w ogóle przez kanały zdalne?
- Trend jest oczywiście wzrostowy. Udział kanałów zdalnych dla rynku masowego przekracza 20 proc.
- Tradycyjna sieć sprzedaży jeszcze rośnie?
- Otwieramy nowe salony tam, gdzie powstają duże placówki handlowe. Ale jednocześnie weryfikujemy efektywność działających punktów i likwidujemy te, które już się nie sprawdzają. Sieć ma ustabilizowaną strukturę ok. 900 punktów.
- Po przejęciu sieci Liberty Poland czujecie odpowiedni poziom kontroli nad siecią? Czy może będziecie dalej kupowali dilerów?
- Nie. Mamy udziały w Liberty Poland, mamy dobre umowy z pozostałymi partnerami. Sieć jest bezpieczna.
- Jaki dla sprzedaży Polkomtela jest bilans zakupu Punktu przez Cyfrowy Polsat? Straciliście przecież największego agenta.
- To może nie będzie pochlebne dla mPunktu, ale biznesowy wpływ tego zdarzenia jest dla nas zerowy. Poczyniliśmy pewne porządki w sieci w trakcie odbudowy punktów wcześniej obsługiwanych przez mPunkt. To był cenny projekt, który w pewnej mierze przewartościował nasze myślenie o sieci sprzedaży.
- Dziękujemy za rozmowę
rozmawiali Łukasz Dec i Kuba Kurasz