Polska przyłącza się do ofensywy dyplomatycznej USA. W niedzielę Mateusz Morawiecki odwiedził państwa bałtyckie. Ostrzegał przed możliwością całkowitego zamknięcia przez nasz kraj granicy z Białorusią. Wskazywał na ryzyko „testowania" przez Kreml na linii Bugu gwarancji bezpieczeństwa NATO. I tłumaczył, że kryzys na granicy to tylko część znacznie szerszej ofensywy Moskwy, obejmującej groźbę inwazji na Ukrainę.

Zdaniem Waszyngtonu taki atak może się rozpocząć już za kilka tygodni. W Kijowie żywe są obawy, że tym razem Putin będzie chciał przejąć całą południową część kraju, aż po Naddniestrze. Aby do tego nie doszło, Senat USA szykuje porażające sankcje, w tym odcięcie Rosji od globalnych rynków finansowych i zablokowanie Nord Stream 2.

Czytaj więcej

Inwazja na Ukrainę? Przygotowania na wypadek wojny

Putin prowadzi też grę na Białorusi. Wcielił się w rolę mediatora w zażegnaniu kryzysu między Mińskiem a Unią. Opowiedział się nawet za dialogiem pomiędzy władzami Białorusi a opozycją. Wszystko przed referendum konstytucyjnym, które ma się odbyć pod koniec lutego. Dzięki temu Łukaszenko miałby rządzić krajem z zaplecza, stając na czele Wszechbiałoruskiego Zjazdu Ludowego. Wiązałoby się to z rezygnacją z fotela prezydencki, ale i tak dopiero w 2025 r. By uwiarygodnić ten proces Mińsk próbuje więc zmusić do współpracy bankiera Wiktara Babarykę, skazanego na 14 lat łagrów. Jak ustaliła „Rzeczpospolita", ten nie idzie na układ z dyktaturą.

Czytaj więcej

Z Aleksandrem Łukaszenką do 2025 roku. Dopuści do głosu kieszonkową opozycję?