W piątek z polecenia Emmanuela Macrona szef MSZ Jean-Yves Le Drian odwołał na konsultacje ambasadorów Francji w Waszyngtonie i Canberze. W relacjach z obu krajami, a w szczególności z USA, które są sojusznikiem Paryża od 1778 r., nigdy do takiej eskalacji konfliktu nie doszło. Nawet za Donalda Trumpa.
Czytaj więcej
Jean-Yves Le Drian, minister spraw zagranicznych Francji, poinformował w piątek o odwołaniu na konsultacje ambasadorów w Australii i USA, po tym, jak Canberra zerwała kontrakt na dostawy okrętów podwodnych i powołała nowy pakt trójstronny z Waszyngtonem i Londynem.
– To była drastyczna decyzja, która wymaga drastycznej odpowiedzi – mówi Le Drian, który zarzuca „byłym partnerom" nie tylko „zawiedzione zaufanie", ale i „kłamstwo". Jego zdaniem Joe Biden niczym się teraz nie wyróżnia na plus w stosunku do swojego poprzednika.
Umowa w tajemnicy
„New York Times" ustalił, że rokowania między Stanami a Australią zaczęły się już 18 miesięcy temu, a więc jeszcze za Trumpa. Były trzymane w ścisłej tajemnicy w obawie, by chińska dywersja nie storpedowała rodzącego się amerykańsko-australijsko-brytyjskiego sojuszu. W czerwcu, w kuluarach szczytu G7 w Wielkiej Brytanii, Joe Biden, Scott Morrison i Boris Johnson omawiali postęp rokowań, ale nie pisnęli o tym słowa Macronowi: telewizje pokazały, jak francuski i amerykański prezydent spacerują wzdłuż morza. Tuż potem Francuz przyjmował premiera Australii w Pałacu Elizejskim.
Bomba wybuchła dopiero 15 września, gdy Macron otrzymał list od Morrisona, w którym Australijczyk zawiadamiał, że wart dziś 66 mld dolarów i zawarty jeszcze w 2016 r. kontrakt na dostawę 12 okrętów podwodnych o napędzie konwencjonalnym zostaje zerwany. Kilka godzin później przywódcy USA, Australii i Wielkiej Brytanii ogłosili w trakcie telekonferencji nowe porozumienia, którego sednem jest dostawa dla Canberry amerykańskich okrętów o napędzie atomowym, ale też ścisła współpraca w wymianie najbardziej wrażliwych, wojskowych technologii. Paryż też mógł zaoferować Australijczykom taką technologię.