W sobotni wieczór, w najlepszej porze oglądalności, ukazały się przeprosiny Zbigniewa Ziobry skierowane do kardiochirurga Mirosława G. Wielu naszych czytelników uważa, że zastosowana przez byłego ministra sprawiedliwości forma była wybiegiem: przeprosić tak, by niewielu to zauważyło.
Kto zawinił? Zdania są podzielone. Językoznawcy uważają, że przepraszać można co najmniej na kilkanaście sposobów i w kilkunastu formach.
– [b]To niepierwszy przypadek, kiedy przeprosiny wyglądają nie tak, jak powinny albo jak sobie je wyobrażał poszkodowany. Strony stosują rozmaite zabiegi, by postawić na swoim[/b] – twierdzi warszawski adwokat Jerzy Naumann. Uważa, że to sąd w wyroku powinien bardzo precyzyjnie określić wszystkie szczegóły żądanych przeprosin. Wszystko po to, by po przegranym procesie strona nie miała żadnego pola manewru i kombinowania.
– [b]Sąd nie powinien ograniczać się tylko do rozmiarów przeprosin czy też pory ich nadawania. Powinien podać także rodzaj i rozmiar czcionki, konieczność podania tłustym drukiem całego tekstu przeprosin czy też tylko konkretnych wyrazów. Powinien ustalić rozmiar ramki i wydanie, w jakim powinny się przeprosiny znaleźć[/b] – uważa mecenas Naumann.
Nieco innego zdania jest warszawski sędzia Marcin Łochowski.