Operatorzy telekomunikacyjni muszą przechowywać dane o połączeniach telefonicznych i internetowych przez dwa lata. Tak stanowi [link=http://akty-prawne.rp.pl/Dokumenty/Ustawy/2004/DU2004Nr171poz1800a.asp]prawo telekomunikacyjne[/link], które w 2009 r. zostało zmienione w myśl unijnej dyrektywy tzw. retencyjnej. Zestaw danych, które mogą być przekazywane policji, prokuraturom, sądom czy służbom specjalnym, jest szeroki. Umożliwia to profilowanie osób i ich zachowań, pozwala na daleko idącą ingerencję w prywatność. Przepisy, które miały służyć ochronie przed terroryzmem i zwalczaniu poważnej przestępczości, są nadużywane. Taki jest wniosek z konferencji poświęconej retencji danych w demokratycznym państwie prawnym.
– Polska wdrożyła dyrektywę retencyjną niezgodnie z założeniem projektodawców. [b]Regulacja, która miała ułatwić ściganie poważnych przestępstw, umożliwia śledzenie każdego z nas[/b] – uważa Wojciech Wiewiórowski, generalny inspektor ochrony danych osobowych.
Irena Lipowicz, rzecznik praw obywatelskich, pytała, czy nie zgrzeszyliśmy nadgorliwością, przyjmując 24-miesięczny okres przechowywania danych.
– Trzeba się zastanowić nad zmianą prawa, bo dzisiejsze rozwiązanie jest niekonstytucyjne. Może wystarczy 12 miesięcy – postuluje.
Także Magdalena Gaj, podsekretarz stanu w Ministerstwie Infrastruktury, widzi wady dzisiejszych rozwiązań.