Ochrona danych osobowych przy umieszczaniu filmów w sieci

Publikując w sieci filmy z udziałem osób trzecich, warto rozważyć, czy takie działanie jest uprawnione, by nie narazić się na zarzut naruszenia dóbr osobistych - przypomina Generalny Inspektor Ochrony Danych Osobowych.

Publikacja: 18.09.2014 15:25

Zanim pirat drogowy zamieści film w sieci, powinien sprawdzić kogo ma w kadrze

Zanim pirat drogowy zamieści film w sieci, powinien sprawdzić kogo ma w kadrze

Foto: www.sxc.hu

- W ostatnim czasie zapanowała moda na publikowanie w Internecie filmów prezentujących wyczyny piratów drogowych. Tymczasem zamieszczanie takich nagrań może narazić nas na odpowiedzialność z tytułu naruszenia dóbr osobistych – przestrzega dr Wojciech Rafał Wiewiórowski, Generalny Inspektor Ochrony Danych Osobowych.

Dodaje, iż z żadnym filmem, który nagramy, czy to kamerą umieszczoną w samochodzie, czy na plaży, czy podczas wycieczek, nie możemy zrobić wszystkiego, na co mamy ochotę. Na takich filmach występujemy bowiem nie tylko my i osoby, które ewentualnie się na to zgodziły, ale również osoby postronne. Trzeba zdawać sobie sprawę z tego, że niektóre z nich mogą nie życzyć sobie, żebyśmy te nagrania upowszechniali.

W opinii GIODO, dopóki filmy kręcimy na własny, prywatny użytek, by oglądać je samemu lub z rodziną, przepisy ustawy o ochronie danych osobowych nie mają zastosowania. – Mało prawdopodobne też jest, żebyśmy mieli ponosić z tego tytułu odpowiedzialność cywilną czy karną – mówi dr Wojciech Rafał Wiewiórowski.

- Także w sytuacji, kiedy nasze nagrania przekazujemy policji czy organom ścigania, wciąż pozostajemy nie tylko w granicach tego, na co prawo pozwala, ale tego, co wręcz nakazuje. Jeśli bowiem na nagraniu bądź zdjęciu, które zrobiliśmy na swój użytek, pojawi się dowód czy materiał, który może stać się dowodem popełnienia wykroczenia bądź przestępstwa, to nie tylko możemy, ale wręcz musimy przekazać tego typu informacje policji lub organom ścigania – mówi GIODO. – Gorzej jeżeli sami postanawiamy być szeryfami i umieszczamy np. w Internecie lub w inny sposób rozpropagowujemy zdjęcia czy filmy, które nagraliśmy. Wówczas musimy zdawać sobie sprawę z tego, że nawet jeśli robiliśmy je pierwotnie na prywatne potrzeby, a teraz zaczynamy je udostępniać, wpadamy nie tylko w reżim ustawy o ochronie danych osobowych, ale przede wszystkim w reżim Kodeksu cywilnego. Osoba, która uzna, że poprzez taką publikację naruszone zostały jej dobra osobiste, może nas pozwać do sądu – tłumaczy dr Wojciech Rafał Wiewiórowski.

Jego zdaniem, z taką odpowiedzialnością musimy liczyć się także wtedy, gdy zamażemy tablice rejestracyjne. Najistotniejsze jest bowiem to, czy na podstawie nagrania jesteśmy w stanie zidentyfikować osobę, np. dlatego, że ma charakterystyczny samochód albo dlatego, że znajduje się on w konkretnym miejscu.

Dr Wojciech Rafał Wiewiórowski pytany o to, czy dopuszczalne jest emitowanie tego typu nagrań w telewizji, np. w programach prezentujących pracę policji czy służb medycznych, odpowiedział, że autorzy tego typu programów są dobrze przygotowani na ewentualne problemy prawne, które mogliby napotkać, albo np. uzyskali zgodę na publikację nagrań od występujących na nich osób, albo filmy są po prostu inscenizowane. Ci, którzy przygotowują takie programy też zdają sobie sprawę z tego, że mogą podlegać odpowiedzialności cywilnej.

Konsumenci
Pozew grupowy oszukanych na pompy ciepła. Sąd wydał zabezpieczenie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Sądy i trybunały
Dr Tomasz Zalasiński: W Trybunale Konstytucyjnym gorzej już nie będzie
Konsumenci
TSUE wydał ważny wyrok dla frankowiczów. To pokłosie sprawy Getin Banku
Nieruchomości
Właściciele starych budynków mogą mieć problem. Wygasają ważne przepisy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Prawo rodzinne
Przy rozwodzie z żoną trzeba się też rozstać z częścią krów