Ale i tak Amerykanie wydadzą 437,6 mld dol. To o 1 proc. mniej niż w 2008 r. Jednak w ubiegłym roku wydatki świąteczne zmalały o 3,4 proc. i jeśli prognozy branżowej organizacji National Retail Federation się sprawdzą, to wydatki w tym roku wrócą do poziomu z 2005 r.
Nie ma się co dziwić, że konsumenci podchodzą do tego typu okazji ostrożniej, zwłaszcza że choć pojawiają się pierwsze symptomy ożywienia gospodarczego, to trudno mówić o końcu kryzysu. To jednak bardzo zła wiadomość dla handlowców, ponieważ jest to zdecydowanie najważniejsze święto w roku. Listopad i grudzień dla wielu firm oznaczają nawet ponad 50 proc. rocznej sprzedaży czy zysków. – Światowa gospodarka zaczyna się powoli podnosić po kryzysie i widać pierwsze oznaki ożywienia popytu konsumenckiego w USA, jak lepsze od oczekiwanych wyniki sprzedaży detalicznej w sierpniu – mówi Rosalind Wells, główny ekonomista NRF.
Jednak firmy badawcze są innego zdania. – Spodziewamy się lekkiego wzrostu wydatków świątecznych – twierdzi Marshal Cohen z NPD Group. Jego zdaniem sezon powinien być dobry zwłaszcza dla producentów płaskich telewizorów i komputerów, ponieważ ich ceny znacząco spadły.
Jeśli faktycznie się tak stanie, to na dobre wyniki powinny liczyć Wal-Mart i Best Buy, liderzy sprzedaży tego typu sprzętu. Analitycy liczą także na ożywienie na rynku odzieżowego, który z powodu kryzysu ucierpiał szczególnie mocno.