Zwolnienia grupowe, które na początku kryzysu dziesiątkowały rynek pracy, topnieją. Według informacji zebranych przez "Rz", od stycznia do końca września we wszystkich województwach firmy zwolniły w taki sposób 24,7 tys. osób. To o ponad połowę mniej niż w tym samym czasie przed rokiem. Wtedy redukcje dotknęły 57,4 tys. zatrudnionych.
Przedsiębiorcy mocno ograniczyli także plany cięć kadrowych. W pierwszych dziewięciu miesiącach tego roku zaplanowano zmniejszenie zatrudnienia w ramach zwolnień grupowych o 50,1 tys. osób, podczas gdy w pierwszych trzech kwartałach przed rokiem etatów do likwidacji było prawie dwa razy więcej - 94,2 tys. - Tego należało się spodziewać. Ożywienie w gospodarce jest widoczne, a firmy wychodzą z okresu spowolnienia i zaczynają ekspansję na nowe rynki - mówi ekspert Pracodawców RP Adam Ambrozik. Liczba zwolnionych pomiędzy styczniem a wrześniem mocno zmalała we wszystkich województwach. W śląskim i wielkopolskim, które w ubiegłym roku znajdowały się w ścisłej czołówce redukujących etaty (zwolnienia objęły 7,7 tys. oraz 7,3 tys. osób) tegoroczne cięcia to jedna trzecia tych z ubiegłego roku. W województwie dolnośląskim zmalały o przeszło połowę, w lubuskim o ponad 80 proc., podobnie w świętokrzyskim i podkarpackim. - Widać wyraźne odbicie w górę - mówi dyrektor Wojewódzkiego Urzędu Pracy w Rzeszowie Tomasz Czop. Przed rokiem podkarpacki rynek pracy mocno ucierpiał przez potężne redukcje w hutach szkła w Krośnie oraz w Hucie Stalowa Wola. Ale Czop ostrzega: - Poprawa jeszcze nie oznacza, że sytuacja całkowicie się ustabilizowała.
Przykładem może być województwo lubelskie, gdzie liczba tegorocznych zwolnień grupowych co prawda spadła, ale niewiele - zaledwie ok. 6 proc. Jeszcze w lipcu ponad 380 pracowników zwolnił PZL Świdnik. Z kolei w Kraśniku prawie 140 osób pozbyła się tamtejsza jednostka wojskowa. Tylko we wrześniu liczba zwolnień grupowych w województwie łódzkim okazała się dwa i pół raza wyższa niż rok wcześniej, a w małopolskim prawie pięć razy wyższa.
Najwięcej grupowych zwolnień przeprowadziły firmy zlokalizowane w województwie mazowieckim - w tym roku pozbyły się ponad 6 tys. pracowników, o jedną czwartą mniej niż w tym samym czasie ubiegłego roku. W podobny sposób zmniejszyły się zapowiedzi zwolnień zgłaszane do powiatowych urzędów pracy, choć i tak na Mazowszu są wielokrotnie wyższe (dotyczą 22,3 tys. osób) niż w innych województwach. Jest to efektem zlokalizowania w Warszawie zdecydowanej większości central ogólnopolskich firm i instytucji. W 2009 roku zwolniły w sumie 13,9 tys. pracowników. To prawie trzykrotnie więcej niż rok wcześniej (4,7 tys.). Pracowników pozbywały się m.in. Poczta Polska, Ruch, firmy ubezpieczeniowe jak PZU i Warta, a także banki: BGŻ, HSBC, GE Money, czy Kredyt Bank. Od początku 2010 roku część central jeszcze dalej tnie etaty (np. Poczta pozbyła się w tym roku 1069 osób), ale wolniej. - Powolny spadek zwolnień widoczny jest od ubiegłej jesieni - mówi rzecznik WUP w Warszawie Wiesława Lipińska.
Ubiegły rok był najgorszym pod względem grupowych likwidacji miejsc pracy. Widać to m.in. po województwie śląskim, gdzie w 2009 roku było 9,5 tys. takich zwolnień w porównaniu do 3,8 tys. w roku 2008. W całym kraju ubiegłoroczne cięcia etatów objęły ponad dwukrotnie więcej zatrudnionych niż rok wcześniej. W ramach zwolnień grupowych zwolniono w 2009 roku łącznie 69,9 tys. osób, podczas gdy w 2008 roku "tylko" 32,5 tys.