Według KE przekroczenie przez Polskę wartości deficytu nie ma charakteru tymczasowego. [link=http://www.rp.pl/artykul/300390.html]Według najnowszej prognozy[/link] deficyt wzrośnie w tym roku z 3,9 (a więc grubo powyżej zaleceń zawartych w Pakcie na Rzecz Stabilności i Wzrostu – przyp. red.) do 6,6 proc., a w 2010 r. sięgnie 7,3 proc.
- Wiele krajów UE boryka się obecnie z deficytem budżetowym przekraczającym 3 proc. PKB, głównie na skutek recesji, która prowadzi do spadku dochodów podatkowych i wzrostu wydatków na świadczenia dla bezrobotnych – podsumowuje Joaquin Almunia, unijny komisarz do spraw gospodarczych i walutowych.
Almunia, wskazując na zaskoczenie polskiego ministra finansów Jacka Rostowskiego, mówi wprost - deficyt to "wynik środków przedsięwziętych przez polskie władze". KE wymienia tu obniżenie składek społecznych, zwiększenie ulgi podatkowej dla rodzin czy indeksację emerytur.
Nie wiadomo, jaki termin zostanie wyznaczony Polsce na powrót do dopuszczalnego poziomu deficytu. Nieoficjalnie mówi się o czerwcu przyszłego roku.
[wyimek]Niedawne dobre czasy zostały tylko w pewnym stopniu wykorzystane do konsolidacji finansów publicznych i reform po stronie wydatków, zwłaszcza w dziedzinie opieki społecznej. (...) Wzrost polskiego PKB był względnie mocny[/wyimek]