Na obsługę zadłużenia zagranicznego zarezerwowano w budżecie na 2009 r. 6,2 mld zł. Po kwietniu koszty przekroczyły już 4 mld zł, czyli 65,5 proc. planowanej kwoty. Kurs złotego w stosunku do euro dochodził w tym czasie do 5 zł.
– W ubiegłym roku przeciętny kurs złotego do euro wyniósł 3,5, w tym może to być około 4,4 zł – mówi Mirosław Gronicki, były minister finansów. – Oznacza to, że rząd musi się liczyć z koniecznością przeznaczenia na obsługę długu zagranicznego dodatkowo 1,2 – 1,5 mld zł.
Jeszcze większym pesymistą jest prof. Andrzej Wernik z Akademii Finansów, który prognozuje, że z powodu słabej złotówki wszelkie wydatki oparte na kursie euro będą wyższe o około 5 mld zł. – O taką kwotę wzrośnie deficyt budżetowy. Biorąc pod uwagę, że dochody będą niższe od tego, co założono w budżecie, o 30,5 mld zł, w sumie dodatkowy deficyt może sięgnąć 35,5 mld zł – uważa ekonomista i dodaje, że uwzględniając poczynione przez rząd oszczędności, tegoroczny deficyt może wynieść około 50 mld zł.
Resort finansów liczy się z tym, że koszty obsługi zadłużenia zagranicznego mogą być wyższe, jednak nie widzi tu żadnego problemu. – W 2009 roku wydatki na obsługę długu zagranicznego mogą być wyższe od założonych w ustawie budżetowej o około 0,8 mld zł – uważa Piotr Marczak, dyrektor Departamentu Długu w MF. Zaznacza jednak, że ministerstwo liczy na zmniejszenie wydatków na obsługę długu krajowego.
– Ich skala uzależniona jest od tego, czy będziemy finansować dług, sprzedając bony czy obligacje, i jakie oprocentowanie będziemy zmuszeni proponować inwestorom – dodał Marczak.