Według naszych nieoficjalnych informacji wykreślenie z agendy najbliższego szczytu punktu dotyczącego eurobudżetu zaproponował Berlin, który sam wcześniej nalegał na ten postulat. Czy tak się stanie, dowiemy się ostatecznie w poniedziałek, gdy Herman Van Rompuy przedstawi kolejny projekt wniosków na szczyt. Jeszcze w czwartek eurobudżet w nich figurował, ale wtedy odbyło się posiedzenie ambasadorów UE, gdzie właśnie niemiecki ambasador wyraził wątpliwości odnośnie sensu przeprowadzania dyskusji na ten temat już teraz. – Ostateczną decyzję podejmie sam Van Rompuy, to on postanowi, bo wie najlepiej, jaka jest atmosfera – mówi nam wysoki rangą unijny dyplomata. Sam szef Rady Europejskiej w opublikowanym w piątek raporcie nazwał budżet strefy euro zadaniem długoterminowym. – Powinno się szczegółowo zbadać różne opcje, gdy będziemy przygotowywać grudniowy szczyt – napisał Van Rompuy.
Usunięcie eurobudżetu z październikowego szczytu ułatwiłoby negocjowanie budżetu UE w listopadzie. Ale fakt, że w strategicznym raporcie Van Rompuya temat zajął poczesne miejsce, oznacza, że docelowo taki instrument może powstać.
Szef Rady Europejskiej uważa, że powinien on finansować inne cele niż budżet UE. Proponuje jednak, aby zastanowić się, czy nie mógłby funkcjonować w ramach prawnych unijnych instytucji. To ukłon w stronę przeciwników dzielenia UE, którzy boją się, że budżet strefy euro jest pierwszym krokiem w kierunku tworzenia odrębnych instytucji wspólnotowych tylko dla tej grupy państw. Na razie raczej nie ma mowy o odrębnej izbie parlamentu, ale podtrzymany jest postulat utworzenia stanowiska ministra finansów dla strefy euro.
Zaplanowany na najbliższy czwartek i piątek szczyt UE nawet bez eurobudżetu będzie miał do rozstrzygnięcia ważne i kontrowersyjne tematy. Pilną sprawą jest decyzja w sprawie unii bankowej, a szczególnie jej pierwszego etapu – nadzoru bankowego. Stworzenie wspólnego nadzoru dla strefy euro było warunkiem przekazania pieniędzy z funduszu ratunkowego strefy euro ESM bezpośrednio na dokapitalizowanie hiszpańskich banków. Bez tego będzie się pogarszała sytuacja hiszpańskiego budżetu. Tymczasem wstępna zgoda przywódców z czerwca napotyka kolejne rafy. Pierwszym problemem są państwa północy, jak: Niemcy, Finlandia i Hiszpania, które nie chcą podtrzymać swoich obietnic. Według nich nadzór bankowy jest warunkiem ponadgranicznego transferu pieniędzy na ratowanie banków, ale tylko w sytuacji nowo powstałych strat. A problem tzw. aktywów zastanych musi być rozwiązany w inny sposób. – To stoi w jawnej sprzeczności z ustaleniami z czerwca – mówi dyplomata, który brał udział w ówczesnych negocjacjach.