Proponowane przez republikanów cięcia popularnych programów socjalnych, przy sprzeciwie wobec podnoszenia podatków dla najzamożniejszych Amerykanów, są nie do przyjęcia – uznał Biały Dom. Nie widać pola do zawarcia kompromisu.
Coraz mniej czasu
Stanom Zjednoczonym grozi po 1 stycznia 2013 skokowa podwyżka podatków dochodowych oraz wejście w życie obowiązkowych cięć budżetowych, jeśli Kongres nie dogada się w sprawie redukcji deficytu. Czasu jest coraz mniej, bo kończący kadencję Kongres zamknie sesję przed świętami, a służby podatkowe muszą się przygotować do pobierania od nowego roku wyższych zaliczek od podatku dochodowego. Tymczasem różnice między Białym Domem a izbą niższą Kapitolu pozostają nadal fundamentalne, a przy braku kompromisu Stanom Zjednoczonym grozi kolejna recesja. Gospodarka nie wytrzyma bowiem równoczesnego cięcia wydatków i podwyższenia podatków na łączną sumę 600 miliardów dolarów.
Według przewodniczącego Izby Reprezentantów Johna Boehnera przygotowany przez republikanów „wiarygodny plan, który powinien być poważnie potraktowany przez Biały Dom", przewiduje redukcję deficytu budżetowego o 2,2 biliona dolarów w ciągu najbliższej dekady. Z tej sumy aż 800 miliardów dol. powinny stanowić zwiększone przychodu budżetu po likwidacji lub ograniczeniu niektórych ulg podatkowych. Kolejne 600 miliardów powinna przynieść reforma państwowych ubezpieczeń zdrowotnych dla emerytów Medicare, a pozostałe 600 miliardów – cięcia budżetowe.
Przesłany prezydentowi przez Boehnera w poniedziałek późnym wieczorem list z propozycjami spotkał się z niemal natychmiastową ripostą. Biały Dom uznał, że wcielenie w życie planu republikanów jedynie zwiększy obciążenia podatkowe klasy średniej, przy jednoczesnym faworyzowaniu bogatych. Prezydent Barack Obama nadal upiera się przy podniesieniu podatków dla najzamożniejszych Amerykanów do poziomu, jaki obowiązywał przed wprowadzeniem cięć podatkowych za czasów pierwszej kadencji George'a W. Busha.
Zwiększenie obciążeń dla osób o najwyższych dochodach wydaje się kością niezgody między republikanami a demokratami. „Dopóki republikanie w Kongresie nie zechcą być poważni w sprawie poproszenia najbogatszych, aby ci płacili trochę wyższe podatki, nie będziemy w stanie wypracować znaczących i wyważonych rozwiązań w sprawie ograniczenia deficytu" – napisał w oświadczeniu dyrektor ds. komunikacji Białego Domu Dan Pfeiffer. Zarzucił republikanom, że ich plan nie wnosi nic nowego, a zwłaszcza nie zawiera szczegółów dotyczących ulg podatkowych, które miałyby zostać wyeliminowane.