Jest więc nadzieja, że wreszcie do niej dojdzie, choć to już czwarty termin. Kiedy we wrześniu podpisano kontrakt na ten pojedynek, wydawało się, że obu mistrzów zobaczymy w ringu 23 grudnia tego roku. Prawdopodobieństwo, że dwa miesiące wcześniej, też w Arabii Saudyjskiej, Tyson Fury będzie miał problemy w cyrkowym starciu z byłym mistrzem UFC wagi ciężkiej Francisem Ngannou, było znikome.
37-letni Kameruńczyk nigdy wcześniej nie stoczył przecież oficjalnej walki bokserskiej, więc tylko hazardziści mogli liczyć na sensacyjny scenariusz. A jednak 28 października w Rijadzie ziemia się zatrzęsła. Tyson Fury, mistrz organizacji WBC, przez wielu uważany za najlepszego dziś pięściarza wagi ciężkiej, wygrał wprawdzie z Ngannou nieznacznie na punkty, ale w trzeciej rundzie leżał na deskach, a później już do końca walczył ostrożnie, by nie zostać znokautowanym. Świat oraz zaproszeni goście zobaczyli mistrza, który zawiódł, bo moralnym zwycięzcą był Ngannou – fachowiec od MMA, a nie od boksu.
Czytaj więcej
Tyson Fury został wprawdzie ogłoszony zwycięzcą w walce z debiutującym w boksie Francisem Ngannou, ale sensacyjna porażka mistrza świata wagi ciężkiej wisiała w powietrzu.
Fury zarobił wprawdzie kilkadziesiąt milionów dolarów, ale opuszczał Rijad z podkulonym ogonem. Odwołał nawet konferencję po „wygranej” walce. Przy okazji poinformowano też, że grudniowy termin unifikacyjnego pojedynku z Usykiem jest nieaktualny, bo Brytyjczyk musi odpocząć i wyleczyć rany. Bardziej duszy niż ciała, a te – jak wiadomo – leczą się dłużej.
W pewnym momencie nie brakowało nawet głosów, że walki Fury–Usyk być może nie doczekamy się nigdy, co byłoby wielką stratą dla boksu. Ostatnim, absolutnym mistrzem wagi ciężkiej był prawie ćwierć wieku temu Lennox Lewis, który jeszcze w erze trzech pasów pokonał w listopadzie 1999 roku Evandera Holyfielda. Starcie Usyka, mistrza IBF, WBA, WBO, z Furym (WBC) byłoby pierwszą wielką unifikacją już w erze czterech pasów. Z historycznego i sportowego punktu widzenia bezcenne, a z finansowego też warte odnotowania, bo mówi się, że Fury zarobiłby za taki pojedynek ok. 200 mln USD, a Usyk niewiele mniej.