Lokalne władze jednak lepiej wiedzą, czego potrzebują mieszkańcy ich regionów. Od lat organizują szkolnictwo na swoich podwórkach, zarządzają drogami lokalnymi i ustalają trasy, po jakich mają jeździć pociągi, biorąc pod uwagę potrzeby lokalnych społeczności. I są w tym dobre.
Wiedzą, gdzie jest najwięcej miejsc pracy i skąd ludzie dojeżdżają do pracy. Najlepiej też zadbają o lotnicze porty regionalne, bo od nich zależy rozwój i znaczenie całego regionu.
Przekazywanie samorządom kolejnych zadań, a co za tym idzie wzmacnianie regionów, jest więc rzeczą chwalebną i pożądaną, ale jak wszystko musi być robione z głową. Przekazywanie samorządom dróg krajowych o znaczeniu lokalnym może być uzasadnione, jednak drogi ekspresowe czy szlaki transeuropejskie powinny dalej być zarządzane na poziomie centralnym. Tylko spojrzenie z góry zapewni utrzymanie ich w jednakowym, należytym standardzie.
By dobrze wywiązać się z dodatkowych zadań, a przecież na tym wszystkim zależy, samorządy muszą mieć dodatkowe pieniądze. Trudno oczekiwać, że rząd w 100 proc. sfinansuje ich realizację, skoro do tej pory nie miał na to pieniędzy. Musi jednak, oprócz przyznawania dotacji, podzielić się np. dochodami z podatków lokalnych – od osób fizycznych czy od osób prawnych.
Należy też dać samorządom czas na przygotowanie się do kolejnych wyzwań. Muszą zatrudnić odpowiednią kadrę, zapewnić jej miejsce do pracy i zinwentaryzować przejmowany majątek. Inaczej zamiast sukcesu będziemy mieć chaos.