Przez lata Chiny stały sie zwłaszcza dla firm odzieżowych i obuwniczych oraz producentów elektroniki z całego świata zapleczem produkcyjnym. Tylko niewielka grupa wolała zaryzykować podbój świata pod własną marką często z wielkimi sukcesami czego przykładem jest choćby znany ze sprzętu AGD Haier.

Jednak widać, że nastawienie chińskich producentów się zmienia i zaczynają oni stawiać na promocję własnych marek. W znanym na całym świecie nowojorskim domu towarowym  Bloomingdale działa stoisko z odzieżą męską marki Kent & Curwen. Należy ona do notowanej na giełdzie w Hong Kongu spółki Trinity. Z kolei Shanghai Woo znany głównie z produkcji jedwabnych oraz wełnianych apaszek i szali chce w najbliższych trzech latach uruchomić własne salony w Paryżu, Londynie, Mediolanie oraz Nowym Jorku. Dzisiaj firma ma w Chinach 37 salonów.

Innych przykładów nie brakuje – spółka Bosideng International Holdings dotąd za ok. 80 dol. za sztukę swoje kurtki sprzedawała w Chinach – teraz również w nowym sklepie w południowym Londynie. Zainwestowała w niego aż 49 mln dol., ale cena detaliczna kurtek skoczyła do 145 dol.

– Jak konsumenci mają się dowiedzieć, że marka jest prestiżowa? Tylko przez otwieranie jej salonów blisko uznanych już brandów w Europie – mówi  Stephen Sun, prezes Shanghai Woo.

Rynki zagraniczne podbija również obuwniczy Stella International Holdings czy producent akcesoriów.