Jak chce pan osiągnąć te cele? Przecież uwolniony spod regulacji operator podniesie ceny hurtowe, a operatorzy detaliczni używający jego infrastruktury spróbują zrobić to samo wobec użytkowników.
Po deregulacji, ceny hurtowe Orange Polska staną się częścią wzoru wyliczania maksymalnej ceny na rynku sieci wybudowanych w ramach programów unijnych. Im drożej Orange będzie sprzedawał swój dostęp, tym – potencjalnie – drożej będzie go kupował u innych. Do tej pory ceny BSA i LLU były na tyle niskie, że nawet jeśli operator podniesie stawki o 10 proc. (3 zł od abonamentu) to ostatecznie średnia dopuszczalna cena na rynku będzie niższa niż do tej pory. Naszym zdaniem w ten sposób mechanizm ustalania cen stanie się jasny i przewidywalny.
Oczywiście, jeśli się mylimy i nowy mechanizm sprawi, że ceny rażąco wzrosną, a konkurencja nie, za dwa lata będziemy mogli zmienić zdanie i wydać nową decyzję – nie w trybie ex ante, jak do tej pory, ale w trybie ex post.
A jeśli chodzi o podwyższanie cen detalicznych, to nie można tego robić w swobodny sposób, a tylko w jasno określony w umowie.
Ilu abonentów dotyczy proponowana deregulacja Orange Polska?
Mogę powiedzieć tylko tyle, że liczba ta jest mniejsza niżby mogło się wydawać.
Jakiego efektu deregulacji pan oczekuje?
Wzrostu nasycenia sieci.
Czyli większej liczby abonentów dostępu do internetu. Zatem inwestycje miałyby pójść w kierunku walki o abonenta ceną?
Mam nadzieję, że również jakością usług hurtowników dla detalistów. Do tej pory ciągle patrzymy na przepływność usługi: 200, 300, 500 megabitów na sekundę. Mnie interesuje również jakość i ciągłość działania.
Dzisiaj nie jesteśmy w stanie powiedzieć, że wszyscy w tym samym momencie będą mieli dostęp do usługi telekomunikacyjnej będąc w miejscu zamieszkania.
dr inż. Jacek Oko
Ma pan zastrzeżenia do jakości usług telekomunikacyjnych w Polsce?
Nie badamy ich pod tym względem w ten sposób, ale mam nadzieję, że zaczniemy. Chciałbym, aby operatorzy przestali wyłącznie ścigać się na prędkości oferowanych łączy. Ktoś mówi: ja oferuję jeden giga. Pytanie: co to oznacza, dla kogo ten jeden giga? Kwestią, o której trzeba dyskutować, jest to, jak sprawić żeby posiadacz abonamentu internetowego nie czuł się wykluczony, gdy chodzi o takie usługi jak np. edukacja, e-usługi państwa czy też zdrowie, przy pomocy usług typu wideokonferencji.
Na razie jednak nie zdefiniowaliśmy, jaka ta sieć ma być, czyli dla przykładu – ile telekonferencji ma przenieść łącze na ostatniej mili. Prace nad określaniem niezbędnej wymaganej jakości w sieciach szerokopasmowych trwają w ITU i BEREC-u.
Nowe przepisy prawa komunikacji elektronicznej przewidują, że prezes UKE ustali minimalne parametry łącza internetu, które każdy obywatel powinien móc otrzymać w ramach tzw. usługi powszechnej. Kiedy to się stanie?
Trwają analizy. Pierwsze wnioski już mamy dla sieci mobilnych. Rozważamy 10 Mb/s lub 30 Mb/s.
Tylko? Czy to wystarczy gospodarstwu domowemu, biorąc pod uwagę, że w domowej sieci działa coraz więcej urządzeń wymagających dostępu do internetu, a tendencja jest taka, żeby telewizja była transmitowana przez sieci telekomunikacyjne, a nie drogą rozsiewczą?
Uważam, że na najbliższych kilka lat – tak. Podkreślę, że mówimy o minimum, które każdy operator będzie musiał mieć w ofercie. W Europie i tak bylibyśmy jednym z liderów, jeżeli zadecydowalibyśmy się to wprowadzić. 6 państw członkowskich określiło prędkość minimalną na poziomie niższym niż 10 Mb/s, 5 na poziomie wyższym, pozostałe właśnie na takim. Tak wynika z raportu BEREC z grudnia 2024 r.
Czy widzi pan obecnie konieczność wyznaczenia operatora usługi powszechnej dostępu do internetu?
Nie wydaje mi się. Moim zdaniem lepiej jest dziś rozmawiać o lepszym pokryciu Polski siecią i jej dogęszczaniu przy wykorzystaniu innych instrumentów dostępnych państwu.
W kontekście powszechności bardziej rodzi się pytanie, jak sprawić, aby popyt na usługi dostępu do internetu wzrósł. Zwykle odbywa się to poprzez zasilenie gospodarstw domowych środkami pieniężnymi.
Albo poprzez obowiązkowe korzystanie z jakichś usług. Dlatego też jedno z moich pytań brzmi: czy sieć jest gotowa na wybory przez internet, e-wybory?
Zrewanżuję się pytaniem. Czy dziś sieć jest gotowa, aby zrealizować poprawną transakcję bankową?
Faktycznie, jako mieszkanka dużego miasta, pod warunkiem, że bank nie ma przerwy technicznej, a internet działa – nie mam z tym problemu.
Powiedzmy, że ma pani na to całą dobę.
Tym bardziej powinnam sobie poradzić.
To jest odpowiedź na pytanie o to, czy w warstwie sieciowej infrastruktura jest gotowa na e-wybory. E-wybory nie różnią się znacząco od transakcji bankowych. Dobrze byłoby wiedzieć jeszcze, jaki system e-głosowania mamy do dyspozycji.
E-wybory nie różnią znacząco od transakcji bankowych.
dr Inż. Jacek Oko
Infrastruktura jest gotowa, ale dane UKE wskazują, że nadal część gospodarstw domowych – 11 proc. – jest poza zasięgiem internetu.
Tu się zgodzę. Dzisiaj nie jesteśmy w stanie powiedzieć, że wszyscy w tym samym momencie będą mieli dostęp do usługi telekomunikacyjnej, będąc w miejscu zamieszkania. Dlatego cały czas jest potrzebna interwencja państwa w budowie sieci i działania regulatora mające na celu jej nasycanie.
Weszła w życie Ustawa o zwalczaniu nadużyć w sieciach telekomunikacyjnych, która sprawiła, że telekomy blokują połączenia i wiadomości realizowane przez przestępców. Ale mamy teraz nowy rodzaj spamu: boty wykonujące połączenia z numerów zagranicznych, składające np. oferty pracy. Można z tym walczyć?
Kreatywność przestępców nie zna granic, co pokazuje, jak ważne są inicjatywy zwalczania nadużyć w sieci. Odpowiadając na pytanie: poza kwestiami technicznymi, aby walczyć z botami dzwoniącymi z numerów zagranicznych potrzebna by była społecznej zgody na to, aby połączenia telekomunikacyjne były np. słuchane i analizowane. Pytanie, czy jesteśmy na to gotowi i czy kiedykolwiek będziemy na to gotowi? Jak to zorganizować, aby rozmowę podsłuchiwał np. inny bot, a nie człowiek?
Prezes UKE otrzymać ma nowe kompetencje nadzoru nad zachowaniem bardzo dużych platform cyfrowych i ochroną ich użytkowników. Przychodzą już do pana szefowie big techów w Polsce?
Oczywiście. Rozmawiamy. Rozmowy te nigdy nie przekraczają pewnych norm i są bardzo profesjonalne.
Urząd jest gotowy do nowej roli?
Jesteśmy na początku drogi. Powołaliśmy departament usług cyfrowych, ma on już szefową i pierwszych pracowników. Trwają kolejne nabory, grupujemy więc zespół ludzi, którzy będą się tym zajmować.
Zostaliśmy wyznaczeni tymczasowo do roli koordynatora usług cyfrowych, ale bez odpowiednich przepisów pozwalających na nakładanie kar i ich egzekwowanie nasza rola sprowadza się do roli obserwatora. Czekamy na nie.
Nie tylko Polska przygotowuje się pod względem legislacyjnym do realizacji zapisów Digital Services Act, ale wszystkie państwa w Unii Europejskiej. Jest jeszcze wiele kwestii do wyjaśnienia i doprecyzowania, a mówiąc w uproszczeniu, to, jaką definicję dezinformacji przyjąć, czy co to jest mowa nienawiści. Ważny jest wspólny aparat pojęciowy i narzędziowy, bazujący na sztucznej inteligencji. UKE zmienia się. Zaczynamy zajmować się nie tylko infrastrukturą, ale także treściami w sieci i ich prezentacją przy wsparciu Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji (w nowej wersji polskiej implementacji DSA).
Prezes UKE reguluje także rynek pocztowy. Jaka jest przyszłość Poczty Polskiej?
Dyskutujemy na ten temat w kontekście pocztowej usługi powszechnej polegającej na zapewnieniu obywatelom możliwości nadania i otrzymania przesyłki i jej operatora. Rozstrzygnęliśmy w tym roku konkurs, w którym Poczta Polska zgłosiła się jako jedyna. Decyzja obowiązuje do końca roku.
Pytanie, jak długo będzie niezbędna organizacja usługi powszechnej. Tak długo bowiem operator usługi powszechnej będzie istniał w odpowiedniej dla tej roli formule.
Koszt netto jego działania jest dziś wysoki, ponieważ każda placówka pocztowa kosztuje. Pytanie, jaki ma być model w przyszłości. Czy będzie to np. model nadążający za rozwojem telekomunikacji: gdzie jest wielu dostawców przesyłek, a punkt doręczenia i nadania – skrytka pocztowa – wspólny? Taki model idealny siedzi mi w głowie.
To realny plan, czy wizja?
Biorąc pod uwagę, że mamy od 30 lat jedną dyrektywę pocztową, raczej wizja. O tej wizji mówi się jednak nie tylko w Polsce. Chodzi o to, aby nie marnotrawić wolnej przestrzeni.
Według danych, które zebraliśmy, w Polsce jest obecnie 52 tys. automatów pocztowych. Jedna skrytka przypada na 7 osób, a automat na około 700. Być może powstanie operator, który będzie miał tylko instalacje (skrytki i automaty), a firmy kurierskie, pocztowe, będą z nich korzystać.
Rafał Brzoska, założyciel InPostu to lubi?
Nie wiem, to pytanie do pana Brzoski.
A kto miałby być operatorem pudełek?
Sądzę, że to rynek go wyłoni, tak jak na rynku telekomunikacyjnym wyłonił firmę Cellnex do obsługi masztów. Gdyby ktoś miał wskazać operatora skrytek palcem, to zapewne historycznie szansę na tę funkcję miałaby Poczta Polska (a nie wiem, czy nadal ją ma), czy też jeden z obecnie istniejących operatorów, np. przed chwilą wymieniany InPost.
Wystartuje pan w konkursie na prezesa UKE kolejnej kadencji?
To będzie zależało od warunków konkursu. Rynki, które podlegają prezesowi UKE i wyzwania, które stwarzają, są bardzo ciekawe.
CV
Jacek Oko
Dr inż. Jacek Oko został prezesem Urzędu Komunikacji Elektronicznej od 18 września 2020 r. Tego dnia na wniosek premiera Mateusza Morawieckiego na stanowisko powołał go Sejm. Urodzony w Namysłowie, absolwent Wydziału Elektroniki i wieloletni pracownik naukowy Politechniki Wrocławskiej. Ma doświadczenie menedżerskie i biznesowe. Pracował m.in. dla Telefonii Dialog czy ATM Grupa.