Część polskich firm może trafić na listę sankcyjną Unii

Nawet jeśli przedsiębiorca nie współpracuje z podmiotami z Rosji czy Białorusi, to powinien sprawdzać powiązania swoich kontrahentów. Robi to tylko 44 proc. dużych i średnich spółek.

Publikacja: 11.01.2023 21:00

Część polskich firm może trafić na listę sankcyjną Unii

Foto: Bloomberg

Aż 56 proc. szefów średnich i dużych firm w Polsce przyznało, że nie wykonali żadnej z wymaganych prawem czynności, by sprawdzić, czy mogą trafić na listę osób i przedsiębiorstw objętymi sankcjami nałożonymi na Rosję i Białoruś. A to oznacza, że ryzykują wpisaniem na listę sankcyjną – wynika z raportu firmy Grant Thornton, który „Rzeczpospolita” opisuje jako pierwsza.

Czytaj więcej

Obchodzenie sankcji antyrosyjskich będzie teraz przestępstwem karnym

Jak przypominają eksperci Grant Thornton, unijne i krajowe sankcje wprowadzane po rosyjskiej agresji na Ukrainę 24 lutego ubiegłego roku, obejmują nie tylko podmioty wymienione na liście sankcyjnej dostępnej na stronie Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji.

– Obejmują także podmioty z nimi powiązane np. poprzez relacje właścicielskie, powiązania funkcjonalne – przypomina Łukasz Wojdanowicz, aplikant radcowski w Grant Thornton. I dodaje, że bez dopełnienia należytej staranności przy weryfikacji powiązań kontrahenta, przedsiębiorcy narażają się na zarzut naruszenia sankcji.

Najbardziej narażone na ten zarzut są oczywiście firmy, które nadal działają na rynku rosyjskim i białoruskim. Muszą one pamiętać nie tylko o obowiązku sprawdzenia, czy ich kontrahent jest na europejskiej lub polskiej liście sankcyjnej, ale także o zakazie dostarczania do Rosji towarów i technologii podwójnego zastosowania, czy też o zakazie świadczenia określonych rodzajów usług na rzecz podmiotów z siedzibą w Rosji.

– Unijny katalog zakazów i ograniczeń sankcyjnych jest aktualizowany wraz z kolejnymi pakietami sankcyjnymi – zwraca uwagę Wojdanowicz.

Czytaj więcej

Niektóre polskie firmy nadal robią biznes w Rosji

Eksperci przypominają, że za naruszenie tych przepisów może grozić karą pozbawienia wolności od trzech lat czy kara finansowa do 20 mln zł, nie wspominając o trafieniu na listę sankcyjną. A to może oznaczać katastrofę wizerunkową i brak możliwość prowadzenia działalności.

Ryzyko naruszenia unijnych zakazów dotyczy również tych firm, które po wybuchu wojny w Ukrainie wycofały się z rosyjskiego rynku i zerwały relacje z lokalnymi partnerami. 31 proc. uczestników badania przyznało, że ze względu na sankcje nałożone na Rosję i Białoruś musieli zrezygnować z któregoś ze swoich kontrahentów.

Ci przedsiębiorcy również powinni monitorować ryzyko trafienia na listę sankcyjną, szczególnie że – jak przypomina Justyna Nykiel, radca prawny i lider Zespołu Korporacyjnego Doradztwa Prawnego w Grant Thornton – kolejne pakiety zaostrzają regulacje.

Nie tylko kolejne osoby i firmy są wpisywane na listy sankcyjne, ale również rozszerza się katalog towarów i technologii podwójnego zastosowania oraz usług, których nie wolno świadczyć na rzecz rosyjskich firm. Z drugiej strony, w kolejnych pakietach sankcji wprowadzane są pewne wyjątki, łagodzące surowe regulacje w obszarach kluczowych dla funkcjonowania unijnej gospodarki. Warto więc śledzić zmiany regulacji.

Czytaj więcej

LPP nie wróci do Rosji. Chyba że zostanie zmuszone

Jak wynika z raportu, ryzyka związanego z naruszeniem wojennych sankcji najczęściej są świadome duże firmy (powyżej 250 pracowników), wśród których 65 proc. przeprowadziło jakieś czynności weryfikujące. Znacznie gorzej jest w średnich firmach (50–249 pracowników) – tylko 40 proc. z nich zadbało o takie działania.

Zdaniem ekspertów Grant Thornton może to wynikać z braku dostatecznej wiedzy dotyczącej sankcji, a nawet braku świadomości (w dużych firmach dbają o to zespoły prawne bądź compliance). Tyle tylko, że brak wiedzy nie zwalnia z przestrzegania przepisów, a każdą firmę obejmuje obowiązek sprawdzenia kontrahentów i powiązanych z nimi podmiotów na listach sankcyjnych. Taka weryfikacja jest zresztą działaniem, które podjęło najwięcej (34 proc.) firm świadomych sankcyjnego ryzyka. Trzy na dziesięć sprawdziło, czy dostarczają towary lub technologie podwójnego zastosowania. Najrzadziej firmy badają dalsze powiązania swoich kontrahentów i to, czy ich towar albo usługa nie będzie wykorzystywany w Rosji (27 proc.).

Czytaj więcej

Koniec klinczu z Gazpromem. Polska przejmuje nadzór nad EuRoPol Gaz

Jak wynika z badania, wiele też zależy od branży. Pod kątem wojennych sankcji swoich kontrahentów kanały dystrybucji najczęściej weryfikują firmy handlowe (co druga) i przemysłowe (48 proc.). Najrzadziej robią to przedsiębiorstwa budowlane i usługowe. W branży budowlanej tylko 22 proc. firm, a w usługach niespełna co trzecia podjęła jakieś działania sprawdzające.

Justyna Nykiel zaznacza, że podstawowe czynności weryfikacyjne firmy mogą podjąć we własnym zakresie, przy stosunkowo niskim zaangażowaniu i w oparciu o powszechnie dostępne informacje.

Aż 56 proc. szefów średnich i dużych firm w Polsce przyznało, że nie wykonali żadnej z wymaganych prawem czynności, by sprawdzić, czy mogą trafić na listę osób i przedsiębiorstw objętymi sankcjami nałożonymi na Rosję i Białoruś. A to oznacza, że ryzykują wpisaniem na listę sankcyjną – wynika z raportu firmy Grant Thornton, który „Rzeczpospolita” opisuje jako pierwsza.

Jak przypominają eksperci Grant Thornton, unijne i krajowe sankcje wprowadzane po rosyjskiej agresji na Ukrainę 24 lutego ubiegłego roku, obejmują nie tylko podmioty wymienione na liście sankcyjnej dostępnej na stronie Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Biznes
Szwecja odsyła Putina z kwitkiem; rosyjskie rury zatopione na dnie Bałtyku
Biznes
Apple spółką wartościową? Rekordowe 110 miliardów dolarów na skup akcji
Biznes
Majówka, wakacje to czas złodziejskich żniw. Jak się nie dać okraść
Biznes
Poznaliśmy zwycięzców Young Design 2024! Już można zobaczyć ich projekty!
Biznes
Wada respiratorów w USA. Philips zapłaci 1,1 mld dolarów
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił