Rakietowe systemy Wisła i Narew jeszcze nie pilnują nieba

Śmierć dwóch osób w eksplozji zabłąkanego pocisku S-300 w podhrubieszowskim Przewodowie znowu skierowała uwagę na słabo bronione polskie niebo. Jak uczy Ukraina powietrznych intruzów na dystans mogą trzymać tylko własne precyzyjne rakiety. A tych polska armia wciąż nie ma.

Publikacja: 19.11.2022 06:00

Wyrzutnia M903 polskiego systemu przeciwlotniczego i przeciwrakietowego średniego zasięgu Wisła (IBC

Wyrzutnia M903 polskiego systemu przeciwlotniczego i przeciwrakietowego średniego zasięgu Wisła (IBCS/Patriot).

Foto: Leszek Chemperek/CO MON

Trudno nawet nazwać nowoczesnymi cyfrowo poprawione stare wyrzutnie systemu OSA P zaadoptowane przez inżynierów z ośrodka w Grudziądzu do wymagań NATO. Tak jak stare Wegi czy KUB-y są tylko reliktem po Układzie Warszawskim. Zresztą bez większych szans na uzupełnienie amunicji. Dziś nadal musimy liczyć przede wszystkim na użyczone przez Amerykę pojedyncze wyrzutnie systemu Patriot z zasobów NATO chroniące wybrane strategiczne miejsca na wschodniej rubieży kraju. Atlantycka koalicja wzmacnia też rotacyjnie polskie bojowe lotnictwo – z wybranych baz startują na powietrzne patrole delegowane do Polski bojowe maszyny sojuszników. Naszą obronę informacyjnie wzmacnia udział w natowskim systemie kontroli przestrzeni powietrznej: NATO wybudowało w naszym kraju sieć dalekosiężnych radarów na wschodniej flance m.in. pod Zamościem i Puńskiem. Stały dyżur nad regionami w pobliżu wschodniej granicy pełnią samoloty AWACS dalekiego rozpoznania paktu.

Czytaj więcej

Wiadomo, ile możemy kupić wyrzutni HIMARS i kiedy dotrą one do Polski

Tarcze wciąż w budowie

Obecny rząd w osobie szefa MON Mariusza Błaszczaka zwykł opowiadać o budowanych dopiero tarczach powietrznych średniego (Wisła) i krótkiego (Narew) zasięgu w czasie dokonanym. Nic bardziej mylnego. Nawet najbliższy realizacji pierwszy etap „Wisły” uzbrojonej w zakontraktowane w USA wyrzutnie Patriot potrzebuje jeszcze kilkunastu miesięcy na zaliczenie testów zarządzonych przez amerykańskie władze odpowiadające za dostawy antybalistycznej broni dla Warszawy. To nie MON, ale rząd USA zbada najpierw czy sojusznik dostaje niezawodną broń najwyższej jakości. I nie ma znaczenia, że elementy pierwszej baterii, w tzw. Konfiguracji 3 Plus, obejmujące radary, stanowiska kierowania walką ECS, jednostki zasilania EPP, za które odpowiada zbrojeniowy gigant Ameryki - Raytheon znalazły się w Polsce w terminie a elementy wyprodukowane przez polskich partnerów, takie jak wyrzutnie M903 zrobione w HSW, anteny identyfikacji swój-obcy (IFF) czy umieszczone na naczepach kontenery ze sprzętem do obsługi systemu były dostarczone zleceniodawcy nawet przed czasem. W wypowiedziach dla prasy płk Michał Marciniak zastępca szefa Agencji Uzbrojenia a jednocześnie pełnomocnik ministra obrony narodowej ds. budowy systemu zintegrowanej obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej uprzedza, że weryfikacja O procesu integracji pierwszego dywizjonu Patriot złożonego z kilkuset komponentów i jednostek sprzętu potrwa co najmniej kilka miesięcy. To dlatego MON zaplanowało, że kolejne poziomy gotowości antybalistycznej broni następowały będą dopiero w kolejnych latach. W 2023 r. zaliczony powinien być podstawowy poziom gotowości operacyjnej dwóch pierwszych baterii Patriot/IBCS a w 2024 r. – poziom Full Operational Capability (FOC) czyli pełnej gotowości operacyjnej.

Jako pierwszy gotowe do użycia zestawy Patriot/IBCS otrzyma 27. Dywizjon Rakietowy Obrony Powietrznej z Sochaczewa.

Czytaj więcej

Konsorcjum PGZ-WWR włącza się w produkcję wyrzutni rakietowych K239 i HIMARS dla Wojska Polskiego

Krótkodystansowa „Narew” dopiero zaprojektowana

Przy tym wszystkim trzeba pamiętać, że tzw. I faza programu Wisła to tylko 2 baterie, raptem 16 wyrzutni. Po ostatecznym odbiorze broni trudno będzie się nawet zdecydować jakich strategicznych obiektów czy obszarów będą bronić w pierwszej kolejności. Druga faza realizacji programu Wisła (kolejnych 6 baterii) na razie jest w uzgodnieniach.

Warte dziesiątki miliardów złotych wyrzutnie, radary stanowiska dowodzenia samej tarczy powietrznej „Wisła”, ale też tysiąc koreańskich czołgów K2 czy 600 Haubic K9 i niemal setka zamawianych właśnie przez MON uderzeniowych śmigłowców Apache stacjonujących na lotniskach bez bezpośredniej osłony przeciwlotniczej krótkiego zasięgu, nie będą miały wielkich szans na przetrwanie na polu walki - twierdzą eksperci.

- Pilnie potrzebujemy odpornego na ataki rakietowego parasola, który będzie mógł obronić m.in. strategiczne baterie Patriot, zgrupowania wojsk, polowe składy materiałów bojowych i sprzętu w tzw. strefie rażenia atakujących samolotów, śmigłowców i bojowych dronów nieprzyjaciela mówi Marek Borejko, dyrektor Biura Obrony Przeciwlotniczej i Przeciwrakietowej w Polskiej Grupie Zbrojeniowej.

Czytaj więcej

Kryzys w polskiej gospodarce zatrzyma wyścig zbrojeń?

W wojskowych planach taką rolę w Siłach Zbrojnych RP ma spełnić system „Narew”. Ta inwestycja wciąż dopiero konkretyzuje się w przemysłowych projektach.

Po 7 latach debat i przygotowań finalizowane są uzgodnienia w sprawie wyboru rakietowego oręża dla tarczy powietrznej „Narew” największej dotąd w armii inwestycji zbrojeniowej wycenianej jeszcze przed wybuchem inflacji na zawrotną sumę ok. 60 mld zł.

Towarzyszą temu zrozumiałe emocje, bo Polska nie produkuje precyzyjnej broni i technologie wytwarzania nowoczesnych, kierowanych rakiet przeciwlotniczych zdecydowała się kupić za granicą. Ma być to zresztą droga do zbudowania kompetencji w tej dziedzinie w rodzimej zbrojeniówce. Od chwili wskazania przez MON Polskiej Grupy Zbrojeniowej jako lidera przemysłowego odpowiedzialnego za budowę systemu Narew, i po ujawnieniu krótkiej listy producentów z szansami na lukratywny kontrakt – jest na niej firmy MBDA UK (oferująca pociski CAMM- ER) i amerykański gigant Raytheon Technologies – dostarczający rakiety dla proponowanego Polsce systemu NASAMS norweskiego Kongsberga) – napięcie już tylko rośnie.

PGZ liderem projektu

W mijającym roku zapadały w sprawie Narwi istotne decyzje, ale do finału, czyli produkcji broni przeciwlotniczej wciąż daleko. Przede wszystkim rozstrzygnięto, że to polski przemysł skoncentrowany w Polskiej Grupie Zbrojeniowej weźmie na siebie budowę taktycznego, przeciwlotniczego „parasola” krótkiego zasięgu wykorzystując m.in. rodzime rozwiązania transportowe, radarowe, w dziedzinie łączności czy oprogramowania dla elektronicznych systemów walki. Ustalono też, że za granicą, aby skrócić czas budowy powietrznej zapory pozyskamy sprawdzone technologie rakietowe, po to by niezwłocznie uruchomić produkcję precyzyjnych, kierowanych pocisków w kraju.

Prezes PGZ Sebastian Chwałek nie ma wątpliwości, że właśnie rusza największy i chyba najkosztowniejszy po wojnie jednostkowy program budowy systemu obrony powietrznej krótkiego zasięgu. - Tarcza powietrzna „Narew”, która będzie komplementarna dla systemu „Wisła”, skalą zdominuje przyszłe pole walki i obronę polskiego nieba. Zaś wieloletni program inwestycyjny związany z tym programem to wielka szansa na od dawna oczekiwany skok technologiczny zbrojeniówki – zakłada optymistycznie szef PGZ.

Czytaj więcej

Umowa na dostawę systemów rakietowych K239 Chunmu dla Wojska Polskiego

Mała Narew, Pilica i Poprad

Niektórzy eksperci twierdzą, że w jakimś sensie tarczę powietrzną krótkiego zasięgu zapowiada tzw. Mała Narew.

To pierwsze w polskiej armii gotowe do użycia rakietowe zestawy zdolne do niszczenia wrogich pocisków manewrujących w locie.

Od października tego roku wyrzutnie nowej broni zajmują już pozycje pod Zamościem. MON zapowiada, że na przełomie roku kolejne partie superbroni zaczną docierać nad wschodnią granicę. Jak ujawniło MON w skład pionierskiego zestawu oprócz zapasu rakiet CAMM produkcji MBDA UK wchodzą 3 brytyjskie wyrzutnie iLauncher na podwoziach Jelcza, mobilna artyleryjska stacja radiolokacyjna „Soła” ze stołecznego PIT Radwaru, rodzimy system kierowania ogniem Zenit i dwie przystosowane do jazdy w trudnym terenie 8 kołowe ciężarówki transportowo - załadowcze Jelcza do przewożenia rakietowej amunicji.

To jedyna na razie namacalna jaskółka realnych zmian w obronie powietrznej - oprócz rzecz jasna coraz większej liczby zamawianych dla armii od lat systemów bardzo krótkiego zasięgu, opartych na przenośnych przeciwlotniczych zestawach rakietowych Grom i Piorun. Manpadsy – to nasza narodowa specjalność. I powód do dumy za to co uczyniły dotąd po przekazaniu ich obrońcom Ukrainy. Niestety ich naprowadzane na podczerwień pociski o zasięgu do 7 kilometrów (i pułapie 4 km) nie są w stanie bronić polskiego nieba na wystarczającym poziomie i osłaniać skutecznie przed pociskami Kalibr czy Iskander. Potrafiliśmy jednak wycisnąć z „polskich stingerów” maksimum ich możliwości budując zintegrowane systemy przeciwlotnicze znakomite na bardzo krótkim dystansie takie jak Poprad czy zautomatyzowana rakietowo - artyleryjska tarnowska Pilica.

Czytaj więcej

Trwa pierwszy egzamin polskich zestawów Patriot/IBCS

Trudno nawet nazwać nowoczesnymi cyfrowo poprawione stare wyrzutnie systemu OSA P zaadoptowane przez inżynierów z ośrodka w Grudziądzu do wymagań NATO. Tak jak stare Wegi czy KUB-y są tylko reliktem po Układzie Warszawskim. Zresztą bez większych szans na uzupełnienie amunicji. Dziś nadal musimy liczyć przede wszystkim na użyczone przez Amerykę pojedyncze wyrzutnie systemu Patriot z zasobów NATO chroniące wybrane strategiczne miejsca na wschodniej rubieży kraju. Atlantycka koalicja wzmacnia też rotacyjnie polskie bojowe lotnictwo – z wybranych baz startują na powietrzne patrole delegowane do Polski bojowe maszyny sojuszników. Naszą obronę informacyjnie wzmacnia udział w natowskim systemie kontroli przestrzeni powietrznej: NATO wybudowało w naszym kraju sieć dalekosiężnych radarów na wschodniej flance m.in. pod Zamościem i Puńskiem. Stały dyżur nad regionami w pobliżu wschodniej granicy pełnią samoloty AWACS dalekiego rozpoznania paktu.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Biznes
Giganci łączą siły. Kto wygra wyścig do recyclingu butelek i przejmie miliardy kaucji?
Biznes
Borys Budka o Orlenie: Stajnia Augiasza to nic. Facet wydawał na botoks
Biznes
Najgorzej od pięciu lat. Start-upy mają problem
Biznes
Bruksela zmniejszy rosnącą górę europejskich śmieci. PE przyjął rozporządzenie
Biznes
Niedokończony obraz Gustava Klimta sprzedany za 30 mln euro