Gry to zajęcie dla dorosłych - wywiad z Arturem Kurasińskim

Polacy mogą podbić rynek gier – uważa Artur Kurasiński, który szkoli twórców z tej branży.

Publikacja: 12.01.2013 00:13

Gry to zajęcie dla dorosłych - wywiad z Arturem Kurasińskim

Foto: ROL

Rz: Jesteś współtwórcą pierwszej w Polsce szkoły dla twórców gier komputerowych, którą nazwałeś Digital Frontier. O jakiej granicy jest tu mowa?

Artur Kurasiński:

O granicy mentalnej, która każe wierzyć wciąż wielu osobom w Polsce, że gry to temat zarezerwowany dla nastolatków z pryszczami, a więc niepoważny i niewarty, uwagi. Prawda jest taka, że jest to gigantyczny biznes napędzany ogromnymi pieniędzmi. Branża gier już od 2005 r. jest warta więcej niż przemysł filmowy i rozwija się od niego znacznie szybciej. Napędzają to smartfony i tablety, dzięki którym można grać już wszędzie: w pociągu, w kawiarni czy na przystanku. Po przekroczeniu granicy w myśleniu o grach staje się jasne, że to jest poważny i opłacalny biznes.

Czyżbyśmy nie doceniali ważnej gałęzi gospodarki?

Przez cały czas w Polsce szukamy czegoś, czym moglibyśmy błysnąć na świecie. Rząd chciałby, aby to był gaz łupkowy, a tymczasem od kilku lat, w cieniu łupków, dynamicznie rośnie polska branża gier. Stało się to jasne w 2007 r., kiedy CD Projekt wypuścił na rynek „Wiedźmina", który okazał się ogromnym hitem. Jego śladem poszedł City Interactive ze „Snajperem". Od tego czasu ukazują się kolejne tytuły, które w Polsce sprzedają się słabo, ale za to za granicą rozchodzą się w milionach sztuk.

Mówiąc językiem motoryzacyjnym: z punktu widzenia zachodniego rynku w Polsce produkuje się bardzo dobre miejskie samochody z ambicjami w stronę aut luksusowych. A w kraju wciąż pokutuje przekonanie, że produkujemy syrenkę, no, może daewoo tico.

Skąd bierze się ten polski dryg do gier komputerowych i w ogóle programowania? Bo coraz częściej słyszy się też o tym, że nasi informatycy wygrywają prestiżowe międzynarodowe konkursy programistyczne.

W Polsce mamy wysoki poziom edukacji związany ze studiami inżynierskimi, stąd dobra opinia o naszych programistach. Jednak mają oni ograniczone możliwości przebicia się do głównego nurtu zachodniego rynku IT. Wszystko rozbija się o kontakty biznesowe i brak pieniędzy na promocję własnych przedsięwzięć.

W przypadku gier jest inaczej. Ta branża od dawna utrzymuje kontakty z zachodnimi wydawcami. Bo bez wydawcy twórca gier nie może funkcjonować za granicą – to tak jakby próbować sprzedawać książki na własną rękę, poza księgarnią czy kioskiem. CD Projekt przy „Wiedźminie" współpracował najpierw z Atari, a potem z Warner Bros. Interactive Entertainment.

Aleksandra Stanisławska: W tym Polacy są w światowej czołówce...

Ale CD Projekt to największy polski producent gier. A co z mniejszymi firmami?

Dla nich branża gier, zwłaszcza mobilnych, stwarza zupełnie unikalną możliwość bezpośredniego dotarcia do klientów. Istnieją wielkie sklepy internetowe z grami i aplikacjami do pobrania, typu App Store, gdzie nie trzeba mieć dużych pieniędzy, by zacząć sprzedawać swoje produkty. Można stworzyć grę i po prostu ją tam umieścić. Jeśli jest dobra, to przy dużej dozie szczęścia sama się wypromuje, bez dużych nakładów marketingowych. Tak się stało w przypadku „Speedx 3D" czy „Monster Shooter", które rozeszły się w kilkunastu milionach sztuk. Większość tego typu gier udostępnianych jest za darmo, ale zarobić można na dodatkach do nich czy na emitowanych wewnątrz nich reklamach.

Jeśli więc pobranych zostanie milion egzemplarzy danej gry, to mały, jedno- czy dwuosobowy producent może mówić o dużym sukcesie.

Ale polscy twórcy gier mobilnych, mimo że cenieni, wciąż czekają na swoje pięć minut w pierwszej lidze światowej. Dlaczego?

Branża gier jest warta więcej niż przemysł filmowy i rozwija się szybciej od niego

To się powoli zmienia, bo oprócz „Wiedźmina" pojawiło się kilka polskich gier z dużym budżetem, w tym „Real Boxing" firmy Vivid Games kosztujące około 1 mln zł. Te tytuły pokazują, że Polacy też mogą walczyć o podium w App Store.

Jednak wiele projektów wciąż rozbija się o brak pieniędzy. Dziś w światowej czołówce gier mobilnych dominują dwie kategorie gier: albo drogie hity ze stajni wielkich wytwórni, albo stworzone przez mniejsze firmy gry oparte na zaskakujących, niestandardowych pomysłach. Polacy sprawdzają się raczej w tej drugiej kategorii, w której koszty produkcji nie przekraczają kilkudziesięciu tysięcy złotych za tytuł. Na Zachodzie stworzenie mobilnej gry w wielkiej wytwórni może kosztować nawet kilka milionów dolarów.

Czy jest możliwe, by polscy twórcy gier weszli wreszcie do światowej czołówki?

Właśnie nad tym pracujemy. W Digital Frontier zatrudniliśmy najlepszych specjalistów z branży, ale podczas naszego dziewięciomiesięcznego kursu nie szkolimy ludzi w programowaniu czy grafice komputerowej. My pokazujemy, jak wygląda cały proces powstawania gry od pomysłu przez mechanikę tworzenia projektu, budżetowania aż po szczegóły techniczne. Chodzi o to, żeby osoba z taką wiedzą była w stanie całościowo i dogłębnie poznać produkcję gry, a w razie potrzeby mogła przeistoczyć się z grafika w menedżera projektu.

Czy tacy specjaliści w dziedzinie gier są rzeczywiście potrzebni w Polsce?

Jak najbardziej. Do nowych projektów uruchamianych właśnie przez duże polskie studia poszukiwanych jest 30–40 specjalistów z branży gier. A tych ludzi brak na rynku, trzeba ich więc wyjmować z innych firm albo wręcz ściągać z zagranicy. My tu mamy rzesze zdolnych informatyków, a do pracy przy naszych grach przyjeżdżają ludzie z Wielkiej Brytanii czy USA! Cóż, do tej pory nikt w Polsce nie myślał o szkoleniu kadr dla tej branży. Mamy więc niszę do zapełnienia. Ale szkolimy nie tylko narybek dla firm zajmujących się produkcją gier. Popychamy też ludzi do tworzenia własnych projektów. Nasze działania są uważnie obserwowane przez inwestorów i największe firmy z branży, u których jest duże ssanie na pracowników. Można się więc spodziewać, że nasi absolwenci szybko znajdą zatrudnienie w Polsce.

A czy Polacy mogą mieć szansę na zatrudnienie na Zachodzie?

Oczywiście, chociaż zagraniczne firmy mają problem z dotarciem do naszych specjalistów. Dlatego uważam, że Polska ma wszelkie predyspozycje ku temu, by w ciągu najbliższych kilku lat stać się punktem zbornym dla ludzi z krajów sąsiednich, Ukrainy, Słowacji i Czech, chcących się kształcić w dziedzinie tworzenia gier. Po to by wydawcy z Zachodu mogli tu przyjść i u nas rekrutować specjalistów. Nie ukrywam, że chciałbym, aby szkoła Digital Frontier stała się zalążkiem tej inicjatywy. Wolałbym jednak, żeby większość tych ludzi w Polsce została i tu na miejscu budowała ten lukratywny rynek. W końcu od tego zależy przyszłość naszej gospodarki, jakkolwiek by to górnolotnie brzmiało.

Gry stają się znakiem rozpoznawczym Polski na świecie

Nasi producenci gier komputerowych pracują nad kolejnymi hitami, o których będzie głośno w świecie. Globalna branża gier komputerowych, w tym również w Polsce, jest całkowicie odporna na spowolnienie gospodarcze. Wartość tego rynku w naszym kraju, według prognoz, przekroczyła w 2012 r. 1,1 mld zł, co oznaczało przeszło 60-proc. wzrost w porównaniu z 2011 r.

Skokowy rozwój tego sektora to zasługa kilku gier, które rozsławiły Polskę jako miejsce, gdzie powstają bardzo dobre produkcje. Takie hity jak „Wiedźmin" i „Wiedźmin 2", „Sniper", czy „Dead Island" sprzedały się każdy w ilości przeszło 2 mln egzemplarzy.

Bieżący i następny rok również zapowiadają się całkiem nieźle.  Już w marcu na sklepowe półki na całym świecie trafi „Sniper 2". Jego producent (City Interactive) liczy, że gra będzie sprzedawała się jeszcze lepiej niż pierwsza część, którą do tej pory kupiło już ok. 3 mln fanów. Miesiąc później Techland planuje premierę „Dead Island Riptide", czyli kontynuacji „Dead Island". Również w przypadku tej gry sprzedaż sięgnęła 3 mln kopii, i to kilka miesięcy po premierze. W 2013 r. studio planuje wydanie kolejnej odsłony popularnej sagi „Call od Juarez", której kolejne części również sprzedają się w nakładach przekraczających 1 mln kopii.

Nieco dłużej, bo do 2014 lub 2015 r., fani będą musieli poczekać na kolejną produkcję CD Projekt Red, który stworzył gry o Wiedźminie. Studio planuje wydanie gry „Cyberpunk 2077", która ma co najmniej powtórzyć sukces gier o Wiedźminie.

—dwol

Opinia:

Bartosz Tritt, wicemistrz World Cyber Games w turnieju FIFA 12

Tylko kilka polskich tytułów może mierzyć się ze światową czołówką, jaką jest np. FIFA 12, moja popisowa gra. Do tej elity można zaliczyć najlepsze produkcje firmy CD Projekt Red, a więc wszystkie części „Wiedźmina", które reprezentują najwyższy poziom zarówno pod względem graficznym, jak i fabularnym. Spodziewam się, że najnowszy tytuł tej wytwórni, „Cyberpunk 2077", również zaspokoi oczekiwania najbardziej wymagających graczy. Ja sam się na niego skuszę, do czego zachęcił mnie świetnie wykonany zwiastun tej gry, którego autorem jest – tak jak w przypadku „Wiedźmina" – Tomasz Bagiński, reżyser nominowanej do Oscara „Katedry". Te gry pokazują, że w polskich twórcach tkwi ogromny potencjał, jednak w dużym stopniu hamują go problemy związane z finansowaniem ambitnych produkcji. Naszych firm – poza kilkoma wytwórniami, którym przewodzi CD Projekt Red – zwyczajnie nie stać na tworzenie superprodukcji, które mogłyby konkurować z takimi gigantami, jak Electronic Arts, będący twórcą piłkarskiej serii FIFA. Zachodnie koncerny są w stanie wyłożyć wielokrotnie większe pieniądze na stworzenie gry, niż to ma miejsce w przypadku największych nawet polskich wytwórni.

—not. astan

Rz: Jesteś współtwórcą pierwszej w Polsce szkoły dla twórców gier komputerowych, którą nazwałeś Digital Frontier. O jakiej granicy jest tu mowa?

Artur Kurasiński:

Pozostało 98% artykułu
Biznes
Rekordowa liczba bankructw dużych firm na świecie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Biznes
Święta spędzane w Polsce coraz popularniejsze wśród zagranicznych turystów
Biznes
Ministerstwo obrony wyda ponad 100 mln euro na modernizację samolotów transportowych
Biznes
CD Projekt odsłania karty. Wiemy, o czym będzie czwarty „Wiedźmin”
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Biznes
Jest porozumienie płacowe w Poczcie Polskiej. Pracownicy dostaną podwyżki