Kontrowersyjne składki rolnicze

Opłacanie przez budżet składek za najbogatszych rolników tworzy szkodliwy klimat wokół ubezpieczeń rolniczych – pisze były wiceprezes warszawskiego KRUS

Publikacja: 30.11.2007 03:35

Kontrowersyjne składki rolnicze

Foto: Rzeczpospolita

Red

Wiele zamieszania wywołał wniosek rzecznika praw obywatelskich Janusza Kochanowskiego do Trybunału Konstytucyjnego w sprawie ubezpieczenia zdrowotnego rolników. Ale zastanawia, że niektórzy posłowie wniosek rzecznika odczytali jako swoisty zamach na KRUS.

Wszak powinni wiedzieć, że czym innym jest ubezpieczenie zdrowotne, a czym innym ubezpieczenie społeczne. Tymczasem wypowiadając się tuż po zgłoszeniu tej inicjatywy, przytaczali znane już argumenty mające uzasadnić konieczność kontynuacji dotychczasowych zasad finansowania.

Jeżeli składki KRUS miałyby wzrosnąć, to obowiązkowo muszą być – według nich - płacone wyższe emerytury. Żaden z wypowiadających się nie ocenił obecnych zasad kształtowania składek zdrowotnych dla rolników. Szkoda. Rzetelne bowiem i obiektywne przedstawienie tej kwestii pomogłoby rozwiać wiele mitów. Czy w grę wchodzi brak dostatecznej wiedzy, czy typowy unik przed publicznym rozpatrywaniem tej sprawy?

Chyba jedno i drugie. Natomiast faktem jest, że większość rolników nie wie, że istnieje instytucja ubezpieczenia zdrowotnego, a tym bardziej nie wie o zasadach jej finansowania. Skąd mają wiedzieć, jeśli ubezpieczenie zdrowotne w przeciwieństwie do ubezpieczenia społecznego nic ich nie kosztuje. Przypomnę tylko, że za rolników ubezpieczonych z tytułu posiadania ziemi składkę w całości opłaca budżet, czyli ogół podatników.

Ale jest wyjątek. Składkę zdrowotną ze swojej kieszeni opłacają ubezpieczeni w KRUS tzw. posiadacze działów specjalnych (produkcja drobiu, zwierząt futerkowych, szklarniowa itd.).

Tę składkę płacą też emeryci i renciści KRUS. Jedni i drudzy świadczą ją na ogólnie przyjętych zasadach, z tym że roczna składka na ubezpieczenie zdrowotne posiadaczy działów specjalnych dotychczas nie mogła być niższa niż kwota świadczenia pielęgnacyjnego, czyli 420 złotych.

Od 1 stycznia przyszłego roku minimalna składka na ubezpieczenie zdrowotne dla posiadaczy tych działów wynosić będzie 1126 złotych – będzie równa minimalnemu wynagrodzeniu pracowniczemu.

Podwyżkę wprowadzono ustawą z 24 sierpnia 2007 roku o zmianie ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych. A którzy z posiadaczy działów specjalnych poniosą konsekwencje finansowe tej regulacji? Tylko ci, którzy osiągają niskie dochody albo w ogóle ich nie mają. Oni będą musieli zapłacić nieraz z własnej kieszeni 1126 zł, zamiast jak dotychczas 420 zł.

A co z osobami osiągającymi duże dochody z działów specjalnych?

Nie odczują żadnych skutków finansowych. Albowiem z dziewięcioprocentowej składki liczonej od dochodów większą część odliczą sobie z należnego podatku (7,75 proc.). Resztę zaś, czyli 1,25 proc. tej składki, zapłacą tak jak dotąd ze swojej kieszeni. Przedstawiona zmiana uchwalona została pod koniec kadencji poprzedniego parlamentu. W ferworze ostrej politycznej walki i w natłoku rozpatrywanych ustaw mogła być przeto niezauważona przez wielu parlamentarzystów. Niemniej jednak nie może być pomijana przy okazji dyskusji i wygłaszania różnych opinii w związku z inicjatywą rzecznika praw obywatelskich.

A tak faktycznie kształtowanie składek na ubezpieczenie zdrowotne rolników wywołuje jeszcze więcej kontrowersji niż składki emerytalno-rentowe KRUS. Te drugie bowiem płacą wszyscy rolnicy, bez względu na status materialny. Natomiast z tych pierwszych większość jest zwolniona, zarówno drobni posiadacze osiągający nieznaczne dochody, jak i właściciele wielkoobszarowych gospodarstw.

Niepobieranie składki od drobnych producentów rolnych jest zrozumiałe. Wszak 66,3 proc. ogółu, czyli ponad 1,45 mln gospodarstw rolnych w Polsce, wytworzyło w 2005 roku dochód rolniczy netto poniżej 5700 zł, czyli mniej więcej na poziomie kwoty zasiłku dla bezrobotnych. Ale opłacanie składek przez budżet za najbogatszych rolników jest już wysoce kontrowersyjne i tworzy szkodliwy klimat wokół ubezpieczeń rolniczych.

Eksperci IERiGŻ szacują, że ok. 1500 z nich osiąga roczne przychody netto o równowartości 800 tys. euro, czyli blisko 3 mln złotych. Ich przeciętny dochód rolniczy może wynosić nawet 600 – 700 tys. złotych. A tacy rolnicy, jeżeli są ubezpieczeni w KRUS, nie płacą składki zdrowotnej. Płaci za nich oczywiście budżet.

Z mocy ustawy o rachunkowości zobowiązani są do jej prowadzenia. Co zatem stoi na przeszkodzie, by składkę KRUS, a zwłaszcza składkę zdrowotną, liczyć od dochodów? I tak zapłaciliby ledwie 1,25 procent naliczonej składki zdrowotnej, resztę odliczyliby sobie z podatku.

Czyta się też, że problem usprawnień w KRUS jest marginalny. Tych najbogatszych – posiadaczy gospodarstw powyżej 300 hektarów, jest bowiem zaledwie około 700 (ubezpieczonych w KRUS). Toteż według jednego z posłów ten, kto podnosi tę problematykę, „chce raczej wywołać polityczną wrzawę, niż rzeczywiście poszukiwać pieniędzy”.

Pytanie tylko, czy poszukiwanie pieniędzy w sposób, w jaki zrobiono to wobec posiadaczy działów specjalnych, jest właściwy? A realizacja tego sposobu dotyka wyłącznie uboższych spośród nich, oszczędza zaś bogatszych. Dodam, że ubezpieczonych w KRUS z tytułu posiadania działów specjalnych jest około 10 tysięcy wobec 1,6 miliona rolników, za których opłacane są składki KRUS, czyli jest to też jak najbardziej marginalny problem.

Słowem, jest akceptacja dla podwyżki składek zdrowotnych w swej istocie godzących w drobnych posiadaczy działów specjalnych. Jeżeli zaś inicjuje się podwyżkę składek dla właścicieli dużych obszarowo gospodarstw, to się jest oskarżanym o chęć wywołania wrzawy politycznej.

Nic przeto dziwnego, że dotychczasowe programy naprawcze dotyczące zmian w finansowaniu systemu emerytalno-rentowego KRUS nie przynosiły efektu.

Kryjące się za parawanem rzeczywistej biedy większości rolników tzw. lobby rolnicze, reprezentujące interesy bogatych właścicieli i przedsiębiorców rolnych, skutecznie się przeciwstawiało dotąd wszelkim racjonalnym próbom zmian. Najgłośniejsza była Samoobrona. „Ręce precz od KRUS” to częste zawołanie Leppera. Jego już w parlamencie nie ma. Z nim też duch „nihilizmu” obecny dotąd w Sejmie chyba zniknie.

Wydaje się, że nastał już czas, by poważnie pomyśleć o kompleksowym rozpatrzeniu obciążeń finansowych w rolnictwie, szczególnie o podatku dochodowym obejmującym wszystkich rolników, czyli tych, którzy płacą składki KRUS i wyłączonych z ubezpieczenia w niej. Bo na przykład dlaczego osoba ubezpieczona w ZUS prowadząca ponadto 50-hektarowe gospodarstwo nie miałaby płacić drugiej składki zdrowotnej tak samo jak osoby mieszkające w mieście?

Wiele zamieszania wywołał wniosek rzecznika praw obywatelskich Janusza Kochanowskiego do Trybunału Konstytucyjnego w sprawie ubezpieczenia zdrowotnego rolników. Ale zastanawia, że niektórzy posłowie wniosek rzecznika odczytali jako swoisty zamach na KRUS.

Wszak powinni wiedzieć, że czym innym jest ubezpieczenie zdrowotne, a czym innym ubezpieczenie społeczne. Tymczasem wypowiadając się tuż po zgłoszeniu tej inicjatywy, przytaczali znane już argumenty mające uzasadnić konieczność kontynuacji dotychczasowych zasad finansowania.

Pozostało 93% artykułu
Biznes
„Rzeczpospolita” o perspektywach dla Polski i świata w 2025 roku
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Biznes
Podcast „Twój Biznes”: Czy Polacy przestają przejmować się klimatem?
Biznes
Zygmunt Solorz wydał oświadczenie. Zgaduje, dlaczego jego dzieci mogą być nerwowe
Biznes
Znamy najlepszych marketerów 2024! Lista laureatów konkursu Dyrektor Marketingu Roku 2024!
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Biznes
Złote Spinacze 2024 rozdane! Kto dostał nagrody?