– Potrzebny jest interwencyjny skup drobiu przez państwo – inaczej nasza branża padnie – uważa Władysław Olszewski, przewodniczący Grupy Hodowców Farme w Iławie na Warmii i Mazurach. Grupa skupia około 130 drobiarzy, z których ponad 80 procent hoduje indyki.
– Od wykrycia pierwszego ogniska w fermach pod Płockiem minęły dwa tygodnie, w tym czasie ceny jakie płacą ubojnie na Mazurach za kg żywca indyczego spadły o około 50 groszy, czyli o prawie 10 procent. To jest cena na granicy opłacalności – twierdzi Władysław Olszewski. Spadek cen drobiu to efekt mniejszego popytu na ten rodzaj mięsa.
– Sprzedaż mięsa indyczego w naszych sklepach spadła o ok. 15 proc. – mówi Przemysław Skory, rzecznik sieci Tesco.
Ceny żywca drobiowego spadają nie tylko w regionach sąsiadujących z Mazowszem, ale też np. na Śląsku.
– Za kg kurczaka płacimy 2,8 złotego, to o około 18 procent mniej. Ceny drobiu dołują zarówno w handlu, jak i w hurcie – uważa Roman Krzymyk, właściciel ubojni i hodowli brojlerów (około 200 tysięcy sztuk) w Rudzie Śląskiej. Mniej o średnio kilkanaście procent za żywiec płacą też ubojnie w Wielkopolsce.