– Chciałbym, by tak się stało – mówi Cezary Grabarczyk, minister infrastruktury, o możliwości budowy tras ekspresowych przez firmy prywatne. – Ten system można zastosować nie tylko przy autostradach. Myślę, że istotny jest także fakt, iż gorącym zwolennikiem PPP jest szef resortu finansów. Opłaty za dostępność trasy wypłacane koncesjonariuszom nie obciążają bowiem bieżącego deficytu – dodaje.
Na razie nie zapadła decyzja, jakie odcinki mogłyby powstać w tym systemie. – Na pewno te, na których będzie największy ruch – mówi Jerzy Widzyk, minister transportu w rządzie Jerzego Buzka. – Może to być np. trasa S8 z Wrocławia przez Łódź do Warszawy, S5 między Poznaniem a Wrocławiem czy ”dziesiątka” między Toruniem a Warszawą. A także wszystkie trasy, które łączą się z autostradą A1 – dodaje Jerzy Widzyk. Eksperci do tej listy dołączają jeszcze ekspresową trójkę między Nową Solą a Legnicą.
Inwestycje miałyby być realizowane w systemie opłaty za dostępność, która jest obecnie preferowana przy projektach autostradowych. W praktyce oznacza to, że państwo płaci koncesjonariuszowi ustaloną kwotę za korzystanie z trasy przez samochody niezależnie od tego, ile pojazdów będzie z niej korzystać, a wszystkie pieniądze z opłat od kierowców będą wpływać do kasy państwa. Po drogach ekspresowych samochody osobowe jeżdżą obecnie za darmo. Płacą jedynie kierowcy samochodów ciężarowych, wykupując winiety.
– I tak, zgodnie z naszymi aktualnymi planami, ma pozostać – uspokaja minister Grabarczyk. Jak dodaje, parlament zakończył prace nad tzw. ustawą winietową, która przewiduje, że w połowie 2011 roku w Polsce będzie już działał elektroniczny system poboru opłat za przejazd ciężarówką. Będzie dużo skuteczniejszy w ściąganiu należności od kierowców korzystających zarówno z autostrad, jak i dróg ekspresowych. Użytkownik drogi prowadzący działalność gospodarczą zacznie płacić wyłącznie za faktycznie przejechaną trasę.
Nowy pomysł na budowę dróg ekspresowych budzi sprzeczne emocje.