Polskie lotniska czekają na rozpoczęcie prac wartych kilkaset milionów złotych. Bez rozporządzeń o pomocy publicznej, które utknęły w Brukseli, władze portów nie wiedzą m.in., w jakiej wysokości dotacje będą mogły otrzymać. Dlatego to jedne z najistotniejszych dokumentów w walce o unijne wsparcie. Określają szczegółowe warunki, na jakich może zostać udzielona dotacja. Określają też, jakie koszty zrefunduje Unia. To swoisty przewodnik dla realizujących unijne projekty. Pierwszy Polska wysłała jeszcze w kwietniu, drugi we wrześniu.
– Komisja przesyła nam swoje uwagi, a to oznacza, że zawiesza dwumiesięczny termin, w którym powinna podjąć ostateczną decyzję. Naszą odpowiedź na ostatnie uwagi przesłaliśmy na początku listopada – wyjaśnia Krzysztof Hetman, wiceminister rozwoju regionalnego. Kiedy można spodziewać się rozstrzygnięcia? – Wciąż cierpliwie czekamy – dodaje Hetman. Ostateczna akceptacja kluczowego rozporządzenia istotna jest dla tych województw, które inwestycje w porty lotnicze chcą sfinansować z programów regionalnych. Chodzi m.in. o lotnisko w Białymstoku, Olsztynie czy Opolu.
Rozporządzenie dotyczące rządowego programu „Infrastruktura i środowisko”, z którego dofinansowanie ma otrzymać osiem największych portów lotniczych, trafiło do Brukseli we wrześniu. Dopiero po zaakceptowaniu tych dokumentów przez Brukselę władze portów będą mogły podpisywać z marszałkami lub rządem umowę na dofinansowanie inwestycji.
Wcześniej wnioski przedsiębiorstw o dotacje zostaną sprawdzone, czy są zgodne z nowymi dokumentami. To znów przedłuży procedurę.
– Przygotowując nasze wnioski, pracowaliśmy na podstawie projektu rozporządzenia, jednak jeżeli jego treść się zmieni, będziemy musieli poprawiać i studium wykonalności, i sam wniosek. A to w sprzyjających okolicznościach może potrwać od dwóch tygodni do miesiąca – mówi Elżbieta Gamus, dyrektor finansowa łódzkiego lotniska. Łódzki port ma już pozwolenia na budowę i zaczął wybierać wykonawcę prac.