Umacniający się złoty stanowił w ubiegłych latach istotny problem dla wielu eksporterów. Dla niektórych spadek wpływów z tego tytułu był zagrożeniem dla dalszego funkcjonowania. W tej sytuacji przedsiębiorcy starali się zagwarantować sobie w umowach z bankami możliwość sprzedaży przyszłych wpływów z eksportu po kursie co najmniej zapewniającym pokrycie kosztów produkcji (opcje put). Za takie transakcje trzeba jednak było bankom płacić (premie opcyjne). Dla uniknięcia kosztów przedsiębiorcy oferowali bankom możliwość zażądania od nich sprzedaży określonej kwoty walut obcych po określonym z góry kursie (opcje call). Wydawało się to wyśmienitym sposobem na obniżenie kosztów finansowych przy zapewnieniu ochrony przed wzrostem kursu złotego.
Nadszedł jednak kryzys finansowy i kurs złotego zaczął gwałtownie spadać. Zobowiązania zaciągnięte w ramach struktur opcyjnych są obecnie zagrożeniem dla dochodów, a w skrajnych wypadkach dla dalszej egzystencji niektórych przedsiębiorców.
Jak łatwo się domyślić, perspektywa ta doprowadziła do poszukiwania przez niektórych przedsiębiorców argumentów dla uchylenia się od skutków ekonomicznych zawartych transakcji. Przyjrzyjmy się bliżej tym najczęściej używanym.
Przedtem jedna uwaga ogólna. Każda transakcja zawarta między bankiem a przedsiębiorcą powinna być analizowana odrębnie. Nie można wykluczyć, że w poszczególnych wypadkach strony były wadliwie reprezentowane lub przedsiębiorca działał pod wpływem błędu, co przy spełnieniu przesłanek przewidzianych przez prawo pozwoli mu się uchylić od skutków transakcji opcyjnej. Nie znaczy to jednak, jak to niektórzy zdają się sugerować, że same transakcje ze swej istoty były wadliwe i jako takie można je kwestionować. Jedynie w odniesieniu do klauzuli rebus sic stantibus, jeżeli dojdziemy do wniosku, że nastąpiła nadzwyczajna zmiana stosunków, będzie to miało wpływ na wszystkie transakcje opcyjne. Zacznijmy więc analizę od tej kwestii.
[srodtytul]Nadzwyczajna zmiana stosunków[/srodtytul]